Architekt Marta Sękulska-Wrońska, partner pracowni WXCA i prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich, może pochwalić się niezwykłym portfolio projektowym. Na jej architektoniczny dorobek składają się muzea, przetrzenie użyteczności publicznej i założenia krajobrazowe. Rysem charakterystycznym każdej z tych realizacji jest wrażliwość na kontekst – zarówno społeczny, jak i naturalny – oraz głęboka refleksja nad późniejszym życiem i oddziaływaniem powstałych obiektów. Jak doświadczenie to przełoży się na ocenę projektów zgłoszonych do konkursu Saint-Gobain Glass Design Award, w którego jury zasiada architekt?
O sportowych emocjach, jakie towarzyszą konkursom, motywacji, jaką może nieść za sobą krytyka oraz o fuzji twardych i miękkich kompetencji, której wymaga praktyka architektoniczna Marta Sękulska-Wrońska opowiedziała w rozmowie z Zofią Malicką.
Stoisz na czele prężnie działającej pracowni WXCA. Macie na koncie wiele wygranych konkursów i nagród. Które Twoim zdaniem są najcenniejsze?
M.S-W. : Kiedy rozpoczynamy pracę nad projektem i zanurzamy się w niego coraz głębiej, w pewnym momencie naturalnie staje się on najważniejszy. Nie ma realizacji, w którą nie włożylibyśmy serca – kiedy jesteśmy warsztatowo z całym zespołem, zawsze jest to najważniejszy projekt na świecie. Zastanawiamy się, co można zrobić lepiej i jak pomóc zespołowi. Największą nagrodą jest oczywiście możliwość realizacji marzenia, w które włożyło się tyle pracy. Moment, kiedy widzisz swoje dzieło wybudowane, jest nie do opisania… Takim przeżyciem było zobaczenie świetnie przyjętego budynku Pawilonu Polski na EXPO 2020 w Dubaju. Radość była podwójna – po pierwsze, że to dzieło naszego zespołu, po drugie, że Polska ma tak świetną reprezentację. Bardzo pozytywne opinie spływają do nas także na temat Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej w Chęcinach, które można już odwiedzać komercyjnie. To są wspaniałe emocje i poczucie, że zrobiło się coś dobrego.
Jak w takim razie wyobrażałaś sobie początki zawodu architekta, kiedy studiowałaś i stałaś u progu kariery?
Marta Sękulska-Wrońska: Do zawodu architekta wchodzi się całym sercem. To pasja, która totalnie mnie pochłaniała i pociągałała. Na rozmowie kwalifikacyjnej do pierwszej pracy, na czwartym roku studiów, mówiłam, że koniecznie chcę się nauczyć kwestii administracyjnych, bo czułam, że kreację mam już opanowaną. Interesowało mnie, jak sprawić, żeby to, co narysowane – stało się rzeczywistością. Bardzo pociągał mnie proces inwestycyjny. Nauczyłam się go szybko, ale ponieważ cały czas się zmienia, bez przerwy muszę – jak chyba każdy architekt – aktualizować wiedzę. Jednak najbardziej fascynowała mnie relacja z człowiekiem – chciałam być na pierwszej linii kontaktu, chłonąć emocje i potrzeby, a także na nie odpowiadać, dlatego szybko założyłam swoją firmę. Czułam potrzebę spełniania czyichś marzeń, urzeczywistniania wizji i kreowania czegoś, co w efekcie ma być piękne i użyteczne.
Polski Pawilon na EXPO w Dubaju. Zdjęcia: Archiwum WXCA
Z.M. : Wielu architektów mówi o tym, że często wchodzą w rolę psychologa.
M.S-W. : W biurze WXCA nazywamy tę umiejętność po prostu wrażliwością, która ma w dodatku różne aspekty – raz dotyczy krajobrazu i kontekstu, w którym dana architektura powstaje, innym razem bardzo osobistych potrzeb konkretnych osób. Projektując obiekty użyteczności publicznej zwracamy ogromną uwagę na wartości, które mają nieść budynki, często przez wiele lat. Umiejętne operowanie symbolem, albo jego brak, mają wpływ na interpretację.
Jako Oddział Warszawski SARP współpracujemy z Technikum architektoniczno-budowlanym, mamy klasę patronacką. Podczas spotkań z uczniami podkreślam, jak ważny jest zupełnie niekojarzony z architekturą przedmiot, czyli język polski. Interpretacja wierszy i innych utworów literackich to doskonała nauka wrażliwości, którą wyniosłam właśnie z lekcji języka polskiego w liceum, dopiero później poszłam na zajęcia przygotowujące do egzaminu na wydział architektury, które z kolei ukierunkowały moją wrażliwość na sztukę wizualną.
Z.M. : Czyli wbrew powszechnemu przeświadczeniu, architektura jest nauką nie tylko ścisłą, matematyczną, techniczną, ale też po części humanistyczną?
M.S-W. : Architektura ma wiele aspektów i jest niesamowicie ważne, aby dopasować je do własnej osobowości. Od samego początku wyobrażamy sobie naszą pracownię jako platformę do rozwijania talentów dla wszystkich członków zespołu. Tym cenniejszy on jest, im większy jest miks osobowości i umiejętności. Czasami jest zapotrzebowanie na architekturę parametryczną, inżynierską, zmysł techniczny, ale równie ważnymi pierwiastkami są piękno, wrażliwość, zwłaszcza podczas pracy nad obiektami wymagającymi wpisania w odpowiedni kontekst. Zdarza się, że połowę czasu zespół spędza nad analizami, szukaniem kontekstu, a dopiero po „naładowaniu baterii” tymi humanistycznymi wartościami, zajmuje się kreacją.
Z.M. : Czy jako studentka i początkująca architektka miałaś potrzebę, aby startować w konkursach, pokazywać swoje projekty?
M.S-W. : Tak, na studiach często startowałam w konkursach, miałam zdolność tworzenia zespołów – namawiałam kolegów, żeby do mnie dołączali. Jednym z pierwszych naszych sukcesów było wyróżnienie w konkursie na zagospodarowanie Bulwarów Wiślanych poniżej Zamku Królewskiego w Warszawie. Można powiedzieć, że to był temat-marzenie, bo wymagał tej wrażliwość na kontekst i historię, ale też na przyszłość, połączenia dwóch sprzecznych wartości – przeszłości i współczesnych potrzeb. Od tego się zaczęło, to był dla mnie bardzo intensywny rok, przygotowywałam dyplom inżynierski, startowałam w zawodach AZS-u jako narciarz zjazdowy w narciarstwie alpejskim, robiłam mnóstwo rzeczy, każdy dzień miałam wypełniony po brzegi, ale ten idealny balans – pomiędzy pasją do projektowania, energią i endorfinami sportowymi oraz pozytywnymi ludźmi – był ogromnym motorem do działania.
Z.M. : Efekty pracy architekta są nastawione na ciągłe oceny. Czy udział w konkursach przygotowuje do krytyki?
M.S-W.: Pierwszy raz zetknęłam się z tym, że nie wszyscy lubią być oceniani, kiedy byłam w szkole rysunku. Dla mnie krytyka była cenna i motywująca, miałam poczucie, że właśnie po to chodzę na te zajęcia – żeby się nauczyć, poprawić, a w efekcie zdać na wydział architektury, gdzie konkurencja była ogromna (33 osoby na jedno miejsce). Niektórzy rezygnowali z zajęć, bo już na tym etapie nie wytrzymywali presji. Być może mi było łatwiej, bo chodziłam do szkoły muzycznej, regularnie grałam koncerty, byłam oceniana. Poddawanie się ocenie, zwłaszcza w konkursach, anonimowo, to świetny sposób na rozwój – jeśli nie wygramy, możemy zweryfikować, co ktoś zrobił lepiej, co wziął pod uwagę, o czym my nie pomyśleliśmy. To jest bezcenne. Jako architekci jesteśmy oceniani cały czas – w zespole dużo rozmawiamy o tym, że robimy fenomenalne projekty, ale musimy umieć je zaprezentować i przekonać innych do swojej idei. Niestety w Polsce w ogóle nie uczy się retoryki. Cennym doświadczeniem były zajęcia z prof. Kuryłowiczem, który dawał nam zadanie, aby opowiedzieć o swoim projekcie w sześćdziesiąt sekund. Emocje związane z oceną – zarówno półrocznej pracy, jak i tego, jak przedstawiłam projekt w minutę, czy moja prezentacja go wzmocniła – były ogromne. Bardzo to lubiłam, być może odzywał się we mnie wtedy duch sportowca. Emocje związane z czekaniem na werdykt w konkursie są bardzo podobne, powiedziałabym nawet, że uzależniające.
Z.M. : Jedną z Waszych realizacji możesz oglądać codziennie, ponieważ znajduje się w sąsiedztwie biura pracowni WXCA – mam na myśli plac Pięciu Rogów, który wywołał wiele emocji.
M.S-W. : Ogromnie nas cieszy, że ten plac tętni życiem. Pomimo burzy w mediach, którą oczywiście widzieliśmy i przeżywaliśmy, codzienne widzimy, jak to miejsce funkcjonuje – młode pary robią tu sesje ślubne, dzieciaki się bawią, jest mnóstwo przechodniów i rowerzystów. To przestrzeń, której nie było i została uzupełniona czymś nowym i innym. W Warszawie mamy albo beton, albo zieleń. Tu mamy warstwy jednego i drugiego, w zgodzie z potrzebami funkcjonalnymi. W innym miejscu podeszlibyśmy do tematu inaczej, bo byłyby inne potrzeby. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie kontestował, ale życie broni się samo i to jest największą nagrodą.
Z.M. : A jak wygląda ocenianie projektów z punktu widzenia jurora? Jesteś członkinią Kolegium Sędziów Konkursowych SARP i Mazowieckiej Izby Architektów. Jaką czerpiesz z tego wartość?
M.S-W. : To jest bardzo nobilitujące. Wyobraźmy sobie, że trzydzieści pracowni daje z siebie wszystko, żeby zrobić świetny projekt, inwestuje w to czas i zasoby. I od nas – sędziów – zależy, czy dokonamy dobrego wyboru i znajdziemy najlepszą odpowiedź na pytanie konkursowe. W przypadku konkursów architektonicznych, kiedy zwycięski projekt ma zostać zrealizowany, członkowie jury stają się kolejnym twórcą przestrzeni, która powstanie. Wiedząc ile trudu to kosztuje, tym bardziej odpowiedzialnie do tego podchodzimy. Poświęcamy mnóstwo czasu na sprawdzenie wszystkich elementów często kilkudziesięciu projektów, na konstruktywną dyskusję, na przekonanie innych członków jury do swojego zdania, zwrócenie ich uwagi na niuanse. Razem widzimy co innego niż każdy osobno. Często jest tak, że spośród wielu rewelacyjnych projektów musimy wybrać jedną perełkę.
Z.M. : Wcześniej byłaś jurorką w licznych konkursach architektonicznych w tym m.in. konkursie Projekt Łazienki, organizowanym przez Geberit, a obecnie jesteś jurorką w trwającej, pierwszej edycji konkursu Saint-Gobain Glass Design Award. Razem z innymi ekspertami będziesz oceniać zarówno projekty zrealizowane, jak i koncepcyjne, w których znalazło się szkło budowlane Saint-Gobain Glass. Jak podchodzisz do tego zadania?
M.S-W. : Jestem bardzo ciekawa tego konkursu. Podoba mi się klarowny podział na kategorie i zakładam, że każda z nich będzie osobną historią. Podchodzę do tego z otwartą głową – nie wiem, ile prac będziemy musieli ocenić, ile damy radę z nich wyczytać. Na pewno będę szukała prac z idealnym balansem rozwiązań zgodnych z założeniami zrównoważonego rozwoju, funkcjonalnością, estetyką i szeroko rozumianą wrażliwością.
Z.M. : Czy masz jakieś rady dla uczestników konkursu?
M.S-W. : Myślę, że niezwykle istotne jest przemyślenie prezentacji projektu – jak go przedstawić, żeby to, co według autora jest najważniejsze, zostało odczytane. Mamy do czynienia z konkursem, który ma w tytule szkło, ale według mnie kluczowa będzie nie jego ilość w projekcie, a zasadność użycia i mądre zastosowanie. Saint-Gobain Glass to firma, która podąża za trendami, odpowiada na potrzeby współczesnego świata i daje architektom dużo ciekawych możliwości wykorzystania produktu. Warto o tym pamiętać
Plac Pięciu Rogów. Zdjęcia: Bartek Barczyk.
Patronat honorowy konkursu :
Łódź Design Festival, Stowarzyszenie Architektów Polskich (SARP), Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej
Patronat medialny konkursu:
Architektura&Biznes, Elle Decoration, Architecture Snob, WhiteMAD, Designteka.pl, Foorni.pl, Czas na Wnętrze, MAGAZIF.com, Bryła, Design Alive, Architektura Murator, Urządzamy.pl, Sztuka-wnętrza.pl, Sztuka-architektury.pl, BIZNES.meble.pl, Domosfera.pl, LABEL, Builder
O Saint-Gobain Glass Polska
Należąca do Grupy Saint-Gobain spółka Saint-Gobain Glass Polska to wiodący dostawca najwyższej jakości rozwiązań szklanych, oferowanych w odpowiedzi na wysokie oczekiwania klientów w zakresie komfortu życia, piękna architektury i ochrony środowiska. Oferta Saint-Gobain Glass obejmuje szeroki asortyment szkła bazowego do wszelkiego typu zastosowań oraz nowoczesne produkty i rozwiązania szklane do fasad, okien i wnętrz.
Dzięki swoim niezrównanym właściwościom i parametrom, szkło Saint-Gobain Glass posiada wiele różnorodnych funkcjonalności – chroni przed hałasem, zimnem czy nadmiernym ciepłem, gwarantuje zwiększoną prywatność i bezpieczeństwo.
Wśród rozwiązań tej firmy szczególnie warto wyróżnić wysokowydajne szkło niskoemisyjne ECLAZ®, wysokoselektywne szkło przeciwsłoneczne z rodziny COOL-LITE®, szeroki wachlarz nowoczesnych produktów do wnętrz, takich jak szkło do kabin prysznicowych TIMELESS®, szkło ornamentowe, lakierowane, lustro ekologiczne MIRALITE® PURE czy szkło z efektem lustrzanym MIRASTAR® i MIRASTAR® REFLECT. Wśród produktów specjalnych na uwagę zasługuje linia szkła laminowanego STADIP®, szkło przyjazne ptakom 4BIRD®, szkło bazowe o zredukowanym śladzie węglowym ORAE®, szkło aktywne o zmiennej przezierności PRIVA-LITE® czy szkło grzewcze EGLAS®.