Trwa 15. edycja Plebiscytu Polska Architektura XXL, który obejmuje swoim zasięgiem wszystkie dziedziny projektowania: kubaturę, wnętrza i krajobraz. Interesującym wymiarem konkursu jest to, że zwraca on uwagę na ciekawe projekty, które często umykają w promocyjnym zgiełku. Z pomysłodawcą konkursu Krzysztofem Sołoduchą rozmawia Marcin Szczelina.
Marcin Szczelina: Polska Architektura XXL to jeden z najstarszych plebiscytów w Polsce. Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
Krzysztof Słoducha: Konkurs organizujemy od 2008 roku, a ja osobiście z architekturą mam do czynienia od lat 90. Już na samym początku funkcjonowania w tym świecie zorientowałem się, że w polskiej architekturze istnieje star system. Są osoby, które swoją mocą kreują wpływowe trendy, a te są skoncentrowane na największych biurach architektonicznych. Z moich doświadczeń wynika, że jest bardzo dużo mniej znanych pracowni, które robią ciekawe, ambitne rzeczy, ale nie są w stanie się przebić. To jest naturalne w każdej dziedzinie – są osoby, które mają kontakty i środki do autopromocji, więc są w stanie wywalczyć sobie pozycję. Nie wszyscy jednak mają takie możliwości. Wyobraziłem więc sobie, że rolą mediów architektonicznych powinno być wyszukiwanie tych biur, które nie charakteryzują się silną autopromocją i pokazywanie ciekawych zjawisk, które umykają uwadze. W plebiscycie staramy się nie brać pod uwagę siły rynkowej, wizerunku i środowiskowej mocy pracowni czy osoby, a czyste, żywe dokonanie z danego roku, absolutnie marginalizując pozostałe elementy. To nie jest proste.
Szykując plebiscyt trzeba wybrać osoby oceniające projekty. Jak wybieracie jury?
Początkowo podeszliśmy do tego bardzo idealistycznie. Ze względu na założenie oderwania się od środowiskowych układów, pomyśleliśmy, że może warto dać głos publiczności. Niestety, internet, a tylko w tym medium działamy od początku, ma swoje ograniczenia, więc po kilku latach odeszliśmy od tej idei. Po pierwsze, okazało się, że nie robi to dobrze na wizerunek plebiscytu – konkursy z jury mają większy prestiż. Nasz pomysł okazał się więc kontrproduktywny, bo wygrane projekty nie uzyskjiwały wystarczajacej promocji. Po drugie, głosowanie publiczności zamiast poprawiać wyniki, trochę je wypacza. Pracownie, które dysponowały dużą ilością znajomych, informatykami i determinacją były w stanie się przebić. W tej chwili format ewoluuje, obok głosowania publiczności jest jury. Uznaliśmy, że najbardziej sprawiedliwym sposobem jest coroczne odnawianie grona jurorskiego o osoby z zeszłorocznego grona laureatów. To powoduje inne komplikacje, bo czasem osoby z jury stoją za zgłoszonymi projektami. Rozwiązaliśmy to tak, że wykluczamy ich z głosowania w kategorii, w której ich realizacje mogą startować. Jako, że otrzymujemy bardzo dużo zgłoszeń (bywało ich nawet ponad 100), dokonujemy preselekcji, żeby ułatwić wybór gronu jurorskiemu. To jest oczywiście pewne ograniczenie, ale nie znaleźliśmy na razie żadnej innej metody. Angażowanie całego jury w ocenianie wszystkich zgłoszeń trwałoby miesiące, a z praktyki wiemy, że większość osób nie ma czasu na takie dodatkowe prace.
To już 15. edycja Plebiscytu Polska Architektura. Dziś mamy w Polsce taki ogrom konkursów, że czasem trudno rozeznać się w tym, który ma jakąś wartość. Czym wasz plebiscyt wyróżnia się na tle innych?
Istnieją takie konkursy, w których trzeba wykonać jakąś pracę, a dodatkowo zapłacić za zgłoszenie. W naszym konkursie nie ma opłat, a system zgłoszeń jest ułatwiony. Przez cały rok wykonujemy też działalność „śledczą”, sami staramy dotrzeć się do wszystkich ciekawych realizacji, opisać je, zdobyć materiały do nich. Później to my zgłaszamy się do biur z propozycją włączenia do naszego plebiscytu. My architekturę podziwiamy, dlatego, że jest to dziedzina, która jako jedna z niewielu łączy w sobie aspekt techniczny i humanistyczny. W naszych wyborach jest ukryty ten zachwyt. Muszę powiedzieć, że nie wszyscy się godzą na udział, czasem z tego względu na to, że istnieją konkursy, które mają silniejszą pozycję środowiskową. My to uznajemy, nie jest to dla nas żaden problem. Ważnym aspektem naszego plebiscytu jest to, że obejmuje swoim zasięgiem wszystkie dziedziny kształtowania przestrzeni – kubaturę, wnętrza i krajobraz – które zresztą powinny pozostawać ze sobą w synergii. Staramy się też to podkreślać.
Myślisz, że architekci oczekują czy potrzebują krytyki architektury?
Każda dziedzina życia wymaga refleksji, taki meta-poziom na pewno podnosi świadomość i jakość pracy. Natomiast zawód architekta jest przede wszystkjim zawodem plastycznym, architekci są odpowiedzialni za formę przestrzeni. Głównym medium, w którym wyraża się język architektury jest rysunek i fotografia, nie tekst. Słowo jest czymś dodatkowym. Nie jest naturalnym sposobem przyjmowania treści w architekturze. Było takie czasopismo „Daidalos” poświęcone głębszej refleksji nad architekturą, operujące rozbudowanym słowem, obrazem i rysunkiem. Ale było to pismo z założenia niedochodowe. Ja z wielką satysfakcją czytam obszerne, głębokie materiały. Jest to bardzo potrzebne, natomiast problem jest ze zbalansowaniem tego z rentownością. Jeśli jest się instytucją publiczną, to można takie rzeczy robić, gorzej jeśli żyje się z tzw. rynku. Wtedy trzeba swoje aktywności przynajmniej cześciowo optymalizować pod jego potrzeby i oczekiwania. My działamy w internecie, a tam jak wiadomo obowiązuje zasada tldr – too long, did not read.
Przypominają mi się słowa Josepha Rykwerta o tym, że architekci chętnie czytają teksty na temat swoich prac, ale tylko te pozytywne.
Architektura to zawód rynkowy, w którym twórczość jest nastawiona na walkę i konkurencję. Z tego punktu widzenia, ważne jest, żeby otrzymywać pochwały, które wzmacniają pozycję wobec klienta. Druga sprawa, jak w każdym zawodzie twórczym, w architekturze jest dużo egotyzmu. Ta praca kosztuje też dużo samorozwoju, poszukiwania nowych inspiracji, nowych sposobów projektowania. Z natury rzeczy architekci chcieliby uzyskać bonus za swoje wysiłki, zwłaszcza jeśli nie jest to praca wysoko płatna i jest robiona częściowo z poczucia misji. Z tym, że krytyka moim zdaniem nie dotyczyć powinna krytykowania, tylko raczej wyszukiwania zjawisk, które są godne pochwały, naśladownictwa i dostrzeżenia – te niedudane zjawiska po prostu należy przemilczać. My staramy się doceniać to, że ktoś jest ambitny, pracowity, nie zajmuje się tylko zarabianiem pieniędzy, ale chce coś dać światu. Jeśli swoim skromnym wysiłkiem jesteśmy w stanie podbić takie starania i sprawić, że staną się bardziej widoczne, to tym samym poprawiamy jakość polskiej architektury. Przy okazji zapraszamy na galę rozdania nagród, która, jak zwykle, odbędzie się w nowym, ciekawym obiekcie – oddanym świeżo do użytku. W tym roku będzie to Muzeum Morskie w Szczecinie.
*