Nie ma chyba bardziej pociągającej kategorii nowoczesności niż przyszłość. Także współcześnie – a może i jeszcze bardziej – w czasach, kiedy jej scenariusze przypominają dystopijny film sci-fi (z tą tylko różnicą, że ciężko dziś nazwać katastrofę klimatyczną „fikcją”). Nie zaprojektujemy jednak lepszej przyszłości, jeśli wcześniej nie będziemy mogli jej sobie wyobrazić. O tym, czy przyszłość będzie perfekcyjna i co dla przyszłości może zrobić design rozmawiamy z Ingrid van der Wacht, facylitatorką i specjalistką ds. komunikacji od lat pracującą dla Dutch Design Foundation – organizatora Dutch Design Week, a także jurorką w tegorocznej edycji konkursu make me! organizowanego przez Łódź Design Festival.
fot. Aleksandra Piwowarska
Bartłomiej Jankowski: Motyw tegorocznego Łódź Design Festival, którego będziesz częścią jako jurorka w konkursie make me!, to „Future Perfect”. Jak zapowiadają organizatorzy, tym razem zastanowimy się, czy zamiast jedynie przepowiadać przyszłość, możemy ją wspólnie zaprojektować. Jak Ty wyobrażasz sobie przyszłość? Kiedy o niej myślisz, jesteś bardziej pesymistką czy optymistką?
Ingrid van der Wacht: Kiedy słyszę „Future Perfect”, to moja pierwsza myśl potyka się o pojęcie „perfect” (śmiech). Przede wszystkim – o czym moglibyśmy powiedzieć, że jest „perfect”? Ja chyba nie jestem wyznawczynią perfekcjonizmu. Życie i piękno przedmiotów nie biorą się moim zdaniem z ich perfekcyjności. Co więcej, życie to przecież nieustanny proces podlegania starzeniu czy zużyciu. Rzeczy stają się wtedy piękniejsze, choć zazwyczaj nie są już tak perfekcyjne jak wcześniej.
A jak poza tym wyobrażam sobie przyszłość? Chciałabym wyobrażać sobie przyszłość sprzyjającą nam wszystkim. Mam na myśli taką przyszłość, w której wspólnie poczynilibyśmy kroki w kierunku spełnienia naszych marzeń, przy jednoczesnym myśleniu o sobie wzajemnie. Różnią nas poglądy i preferencje polityczne, niemniej jednak – dopóki nie są one krzywdzące dla innych osób – to powinno być możliwe. Niektórzy są bardziej konserwatywni, inni są bardziej awangardowi, ale myślę – w ogólnym zarysie – że przyszłość powinna być naszym wspólnym projektem. Jeśli będziemy wiedzieć, jak ze sobą współpracować i jak razem współtworzyć, co nie jest prostą sprawą, to jestem optymistką. Dlatego że wtedy będziemy mogli zdobyć się na zmiany, które są teraz bardzo potrzebne. Musimy pokonać kryzys klimatyczny – czy, jak mówią niektórzy, klimatyczną wojnę – i biorące się z niej nierówności. Idąc ramię w ramię, krok po kroku, pokojowo, jako mieszkańcy i mieszkanki tej samej planety. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy czasami podejmować drastycznych działań.
Jeśli myślimy o przyszłości jako wspólnym projekcie, jaką w takim razie rolę mają do odegrania projektanci i projektantki?
Myślę, że design, designerzy i designerki, mogą w tym zakresie odegrać znakomitą rolę. To dlatego, że wierzę w design oparty na współpracy, czyli tworzenie rozwiązań, w które wkład mają różne podmioty – reprezentanci rządu i biznesu, badacze i badaczki, projektanci i projektantki. Design naprawdę może jednoczyć ludzi, kreować sytuacje, które sprzyjają rozmowom i wyobraźni. A rozmowy są fundamentem, jeśli chodzi o współtworzenie i współprojektowanie. Design może też prototypować przyszłość, prototypować możliwe rozwiązania, być facylitatorem dla tych kolektywnych procesów kreacji.
Czyli Twoim zdaniem projektanci i projektantki powinni brać na siebie taką odpowiedzialność ekologiczną czy szerzej – społeczną? Co w takim razie z projektowaniem po prostu pięknych przedmiotów, bez myślenia o pozostawionym przez nie śladzie. Myślisz, że w dzisiejszych czasach to nieetyczne?
To nie jest dobre. Myślę, że podstawowym założeniem powinno być robienie z dobrych materiałów, w sposób zrównoważony, cyrkularny. Projektanci mają wpływ na takie aspekty jak możliwość ponownego użycia materiałów czy trwałość przedmiotów. Co więcej, projektant powinien myśleć o tym, co stanie się z zaprojektowanym przez niego przedmiotem, kiedy już nie będzie używany. Choć robienie pięknych przedmiotów nie jest oczywiście nieetyczne! Piękno bez wątpienia jest czymś potrzebnym. Jako projektant możesz przecież wykonywać piękne, artystyczne, bardziej kokieteryjne rzeczy. Niemniej jednak powinny one być zrobione mądrze i odpowiedzialnie. Na przykład Kiki van Eijk i Joost van Bleiswijk robią piękne przedmioty do wnętrz. Jako że zostały wykonane one z wysokiej jakości materiałów, a samo ich wykonanie jest bardzo pracochłonne, są to produkty o wysokich cenach. Ale to przedmioty, które zachowasz na całe życie, a może i przekażesz później dzieciom. Myślę, że piękno jako kategoria też jest ważne. Ale to tylko jeden z filarów – piękno, zrównoważony rozwój i inkluzywność. Tak, design powinien być też inkluzywny.
Czy myślisz, że w ostatnich latach zaszła zmiana w tym, jak rozumiany i praktykowany jest design?
Myślę, że jesteśmy współcześnie bardziej świadomi tego, że mamy określone zadanie do wykonania. Ale myślę też, że ta świadomość nie jest szeroko rozpowszechniona. Dla projektantów, którzy wchodzą teraz na rynek pracy, są to podstawowe pytania: Czy projekt jest zrównoważony, cyrkularny? Czy odpowiadam nim na jakiś problem? Czy przyczyniam się do realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju? Dla wielu znanych mi projektantów z Holandii to jeden z punktów startowych i ważna zasada. Choć powiedziałabym, że wciąż niedostatecznie ważna. Na przykład kiedy pomyślisz o przemyśle spożywczym. W ostatnim czasie wielu projektantów specjalizujących się w food design pochyliło się nad tym problemem – jak wykorzystać odpady produkcyjne w przetwórstwie żywności, jak projektować ekologiczne opakowania czy przechowywać żywność bez opakowań. Albo zajmują się dobrostanem zwierząt. Projektanci są dziś bardzo świadomi roli, którą mają do odegrania.
Projektanci, którzy wchodzą teraz na rynek pracy, wychowywali się w czasach, w których kryzys klimatyczny jest jednym z dominujących tematów w dyskursie publicznym. Czy zaszła pokoleniowa zmiana?
Tak naprawdę już od dłuższego czasu było wiadomo, że zmiana jest potrzebna. W 2021 roku Dutch Design Week za temat przyjął „The Greater Number” („Lepsza liczba”), co było odniesieniem do raportu Club of Rome pod tytułem „The Limits to Growth” („Granice wzrostu”) napisanego już w 1972 roku, czyli ponad 50 lat temu. Raport już wtedy był ostrzeżeniem: „Nie możemy dalej iść w tym kierunku”. A od tamtej pory nasza konsumpcja i nasze potrzeby materialne – czy może bardziej zachcianki – tylko wzrosły. W tym momencie zbliżamy się do punktu, w którym nie będzie już odwrotu. Bardzo pilnie musi nastąpić zmiana. Pewne postulaty polityczne zostały już uzgodnione, ale teraz powinny być również wdrożone. Myślę, że to normalne, że to pokolenie bardziej przykłada do tego rękę od poprzednich, które też przecież powinny były coś zrobić. Ale nie zrobiły. Być może były nieco zaślepione blaskiem kapitalizmu?
Czym współcześnie powinien wyróżniać się dobry design?
Powiedzmy, że powinien mieć pozytywny wpływ na rzeczywistość. Na przykład zwiększać świadomość w zakresie możliwej redukcji konsumpcji czy ponownego użycia. Powinien też uwzględniać limity zasobów, jakie mamy na naszej planecie. Tak naprawdę chodzi przede wszystkim o zrównoważony rozwój i cyrkularność. Stoją przed nami ogromne wyzwania w branży budowlanej, w branży mody, w przemyśle spożywczym… Pod wieloma względami chodzi o ogólną, systemową zmianę. Mamy wiele wyzwań, na które musimy odpowiedzieć, jednym z nich jest automotive design. Czasami słychać głosy zmartwionych o ekonomię, ale faktem jest, że nowe ścieżki mogą przynieść nowe możliwości ekonomiczne. W tym miejscu mogę wspomnieć o pracy projektantki Fides Lapidaire, którą bardzo cenię. Tytuł pracy to „Shit Sandwich”. Fides stworzyła food truck, w którym sprzedawała kanapki, i którego częścią była ogólnodostępna toaleta. Był to swego rodzaju protest przeciwko temu, że spłukujemy nasze odchody, które są przecież ważnymi składnikami odżywczymi dla gleby. Tymczasem w innym miejscu planety wydobywamy fosforyty, by mieć nawozy sztuczne. Praca Lapidaire nie jest jedynie teoretyczną propozycją. Projektantka jest na etapie rozmów z reprezentantami branży budowlanej i architektami, by rozpowszechnić te alternatywne metody pozyskiwania składników odżywczych w nowych projektach mieszkalnych.
Podczas tegorocznej edycji Łódź Design Festival będziesz jurorką w konkursie make me! organizowanym z myślą o młodych projektantach i projektantkach. Masz też wieloletnie doświadczenie w byciu jurorką. Czy czujesz w związku z tym odpowiedzialność?
Sama nie jestem projektantką. Mam jednak wieloletnie doświadczenie w dziedzinie designu i wiedzę o najnowszych trendach czy tendencjach. Z tej perspektywy mogę dokonać pewnych ocen. Będąc jurorem zawsze jest się trochę subiektywnym, ciężko zachować kompletny obiektywizm. Dla mnie ważne jest, by mieć pewną ramę kryteriów i myślę, że tę perspektywę i te kryteria podziela wiele osób, którym zależy na zielonej transformacji. Ta rama pomaga mi ocenić, czy dany projekt odpowiada założeniom i czy został przy tym dobrze zaprojektowany – czy jest funkcjonalny, pociągający itd. Liczy się także to, jak projekt został zaprezentowany i czy jego autor umie przedstawić ideę, która stała za jego pracą. Jako jurorka chcę mieć poczucie, że dana osoba dobrze spełni swoją funkcję jako designer czy designerka – że ma odpowiednią wiedzę, zestaw umiejętności i wrażliwość.
Jakie wskazówki dałabyś projektantom i projektantkom, którzy stawiają pierwsze kroki w karierze zawodowej albo zastanawiają się nad własną ścieżką projektową?
Są projektanci, którzy chcieliby założyć własną pracownię. Są też tacy, którzy chcą pracować dla większych firm. Powinieneś wiedzieć, co ci najbardziej odpowiada. Jeśli pracujesz nad projektem dyplomowym i wkładasz w niego wiele energii, dobrze jest pokazać później ten projekt, żeby dostać feedback od profesjonalistów i publiczności. To dobry pierwszy krok w karierze. Sama osobiście bardzo zalecam branie udziału na przykład w pokazach dyplomowych. Konkurs to może być następny krok – wychodzisz wtedy z projektem do świata zewnętrznego. To bardzo pomocne. Możesz wtedy zmierzyć się z innymi perspektywami, krytycznie przemyśleć swoją pracę. Kiedy zgłaszasz się na konkurs, musisz sprawdzić kryteria i umotywować, dlaczego twój projekt je spełnia. Więc przede wszystkim powiedziałabym: „Wyjdź ze swoim projektem na zewnątrz!”. Jestem bardzo ciekawa prac zgłoszonych na tegoroczny konkurs make me! i nie mogę się doczekać, by zobaczyć te najbardziej wyjątkowe i wybitne projekty.
Międzynarodowy konkurs wzorniczy make me! organizowany przez Łódź Design Festival to jedno z najbardziej pionierskich wydarzeń w Europie powstałych dla projektantów i projektantek stawiających pierwsze kroki w karierze zawodowej. Zgłoszenia do 16. edycji konkursu wysyłać można już tylko do 22.03.2023. Zwycięzcy zostaną przedstawieni w czasie ceremonii finałowej podczas tegorocznego Łódź Design Festival. Pula nagród wynosi 50 tys. zł!
Formularz zgłoszeniowy, kryteria konkursowe i skład jury znajdziesz na stronie https://lodzdesign.com/makeme/
Łódź Design Festival 2023 powstał przy udziale Łódzkiego Centrum Wydarzeń i miasta Łódź.