Z celowością nam do twarzy
Todd Bracher w rozmowie z Marcinem Szczeliną wymienia paradoksy branży designerskiej, analizuje jak cierpliwość jest niezbędna do wprowadzenia realnych zmian w tworzeniu zrównoważonych rozwiązań oraz przekonuje, że celowość jest podstawową wartością w mentalności każdego projektanta.
Marcin Szczelina: Jednym z głównych zagadnień współczesnej architektury i designu jest zrównoważony rozwój. Jako osoba współpracująca z największymi markami na świecie od ponad 25 lat, czy czujesz, że rynek zmienił się pod tym względem?
TODD BRACHER: Absolutnie, rynek zmienił się znacząco, a duża część tej zmiany jest napędzana przez zmianę pokoleniową. Branża stała się bardziej inkluzywna, z młodszymi, bardziej zróżnicowanymi głosami w czołówce. Obserwuję dramatyczną zmianę w podejściu do zrównoważonego rozwoju. Przed pandemią, kiedy prezentowaliśmy meble architektom i projektantom, zrównoważony rozwój był często jedynie odhaczany w formularzu – coś, co poruszaliśmy krótko, bez większego namysłu. Wielu profesjonalistów nie było w pełni zaangażowanych w ten temat i wydawał się on nowością. Dzisiaj, zrównoważony rozwój stał się kluczowym wymogiem. Pytania, które otrzymuję, są coraz bardziej szczegółowe i pochodzą od wewnętrznych ekspertów ds. zrównoważonego rozwoju, którzy są bardzo dobrze poinformowani. Jasne jest, że rozwiązywanie problemów związanych z wpływem na środowisko stało się niepodważalnym wymogiem dla dużych firm, co bardzo mnie cieszy, ponieważ zrównoważony rozwój zawsze leżał u podstaw mojego podejścia.
Zgadzam się, że mentalność zmienia się, ale z drugiej strony, byłem na największych targach designu na świecie w Kantonie kilka miesięcy temu i obserwowałem jak wiele nowych firm zaczęło produkować przedmioty wysokiej jakości. Mamy nadprodukcję wszystkiego. Czy widzisz ten paradoks?
Tak, wyraźnie go dostrzegam. Kiedy byłem na Salone del Mobile w Mediolanie, widziałem ten sam problem. Choć niektóre firmy wykonują gesty w kierunku zrównoważonego rozwoju, te działania często nie mają realnej głębi ani zaangażowania. Z drugiej strony są mniejsze, innowacyjne firmy, które w pełni angażują się w zrównoważony rozwój, ale borykają się z problemem skali – produkują jedynie ograniczoną liczbę przedmiotów, np. 10 krzeseł rocznie. Chociaż koszt produkcji zrównoważonej stopniowo spada, wciąż stanowi on znaczącą barierę. Obecnie duże firmy architektoniczne odgrywają kluczową rolę w śledzeniu swojego wpływu na środowisko i, dążąc do wyższych standardów, mają siłę, by skierować branżę w kierunku bardziej znaczących i realnych działań na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Wciąż słychać głosy, że pandemia zmieniła wszystko. W zeszłym roku w Mediolanie wszyscy zastanawiali się nad przyszłością i tym, co dalej. Ale w tym roku wydaje się, że wiele zmian zanikło, a entuzjazm opadł. Zaczęło znowu chodzić głównie o produkcję.
Zgadzam się, ten rok nie wskazywał na wyraźną wizję przyszłości. I to jest zrozumiałe – firmy często wahają się, gdy mają do czynienia z niepewnością. Jesteśmy w fazie przejściowej, trochę jak zmiana pór roku. Jednego dnia wydaje się, że robimy postęp, a potem robimy krok w stył, co powoduje uczucie inercji. Uważam, że wciąż jesteśmy na wczesnym etapie tej transformacji. Choć od początku pandemii minęły już trzy czy cztery lata, myślę, że minie jeszcze co najmniej 15 lat, zanim w pełni odnajdziemy się w nowym krajobrazie. To długi proces, ale musimy zaakceptować zmiany, które zachodzą.
Pracujesz z jednymi z najlepszych i największych firm na rynku. Czy masz proces dokonywania selekcji, zanim zdecydujesz się na współpracę? I czy troska o planetę ma wpływ na tę decyzję?
Zdecydowanie, troska o planetę odgrywa znaczącą rolę w podejmowaniu decyzji o współpracy. Miałem długoletnią współpracowniczkę, która była głęboko zaangażowana w zrównoważony styl życia – była weganką, segregowała odpady, oszczędzała wodę, robiła wszystko, co mogła w swoim codziennym życiu. Ale pewnego dnia zapytała mnie, jak nasza praca w projektowaniu produktów ma się do tych wartości, skoro wciąż tworzymy przedmioty, które istnieją na świecie i przyczyniają się do wzrostu śladu węglowego. Ta rozmowa naprawdę uświadomiła mi kluczowe pytanie: jak my, jako projektanci i firmy, możemy rzeczywiście poprawić stan środowiska? Kiedy współpracowaliśmy z Humanscale, wiedzieliśmy, że krzesła biurowe zazwyczaj szkodzą środowisku. Ale projektując krzesło takie jak Path, które jest klimatycznie pozytywne, neutralne – nie tylko dzięki kompensacjom jak kredyty węglowe, ale również dzięki materiałom i procesom produkcyjnym – aktywnie wnosiliśmy pozytywny wkład w zrównoważone projektowanie. W taki sposób wybieramy klientów: szukamy partnerów, którzy rozumieją, że nie chodzi tylko o tworzenie produktów, ale o wprowadzanie realnych, pozytywnych zmian.
Wspomniałeś o krześle Path, a także o odpowiedzialności związanej z tworzeniem przedmiotów. Co jest najtrudniejszym składnikiem w procesie tworzenia nowego produktu?
Jednym z największych wyzwań w tworzeniu nowego produktu, takiego jak krzesło Path, jest to, że prawdziwa innowacja często opiera się na technologiach i materiałach, które jeszcze kilka lat temu nie istniały. Na przykład krzesło Path nie mogłoby zostać zaprojektowane pięć lat wcześniej, ponieważ odpowiednie materiały po prostu nie były dostępne. Humanscale musiało opracować nowe technologie i zbudować zupełnie nowy łańcuch dostaw, aby to było możliwe. To jeden z najbardziej wymagających aspektów – autentyczne wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań od podstaw. Nie zlecamy outsourcingu komponentów z zagranicy, aby ukryć je w finalnym produkcie. Każdy element jest opracowywany i projektowany wewnątrz firmy, co pozwala nam w pełni kontrolować jakość i zrównoważoność. Dzięki temu wiemy dokładnie, jak każdy z elementów wpływa na środowisko.
Jak moglibyśmy przekonać ludzi do większej świadomości przy wyborze krzeseł? Czy Humanscale mogłoby być bardziej widoczne na rynku globalnym?
To prawdziwe wyzwanie. Większość krzeseł biurowych jest dziś zaprojektowana z pokrętłami, dźwigniami i przyciskami, ponieważ są one budowane dla „przeciętnej osoby” – kogoś, kto w rzeczywistości nie istnieje. Projektanci próbują to rozwiązać, tworząc krzesła z regulacjami, ale takie podejście ostatecznie zawodzi użytkownika. Ludzie rzadko poświęcają czas na to, aby nauczyć się, jak prawidłowo dostosować swoje krzesło, a w dzisiejszych biurach, gdzie jedna osoba może korzystać z 8 do 12 różnych krzeseł w tygodniu, oczekiwanie, że będą dokonywać tych regulacji za każdym razem, gdy siadają jest nierealistyczne.
Humanscale przyjmuje zupełnie inne podejście, oparte na przełomowych pomysłach Nielsa Diffrienta, który zaprojektował krzesło Freedom. Jego wizją było stworzenie krzesła, które dostosowuje się do użytkownika, a nie zmusza użytkownika do dostosowywania się do krzesła. Krzesło Path opiera się na tej samej filozofii. Zostało pomyślane tak, aby automatycznie wspierać użytkownika, bez potrzeby skomplikowanych regulacji, co czyni je odpowiednim dla każdego. Podczas gdy konkurencyjne produkty oferują setki krzeseł, które nie działają idealnie dla nikogo, krzesło Humanscale – takie jak Path – działa dla wszystkich. To jest kluczowa różnica i jest to przekaz, który Humanscale musi wzmocnić na rynku globalnym.
Stanowisko dyrektora artystycznego w firmach designerskich nie jest jeszcze zbyt popularne w Europie. Oprócz możliwości tworzenia zdrowszych i bardziej zrównoważonych krzeseł, co sprawiło, że zdecydowałeś się na współpracę z Humanscale?
Moja praca zawsze była kombinacją projektowania produktów i doradztwa. To, co przekonało mnie do Humanscale, to ich niesamowita tradycja innowacji i pozytywny wpływ, jaki ich produkty mają na samopoczucie ludzi. Zobaczyłem możliwość wsparcia ich w docieraniu do szerszej publiczności. Około dwóch lat temu zasugerowałem, aby Humanscale zmodernizowało swoją strategię komunikacyjną, tak by odzwierciedlała ona niezwykłe korzyści ich produktów.
Dołączyłem jako Dyrektor Kreatywny nie w pełnym wymiarze stanowiska i zaangażowałem się nie tylko w rozwój produktów, ale także w kształtowanie szerszej komunikacji i współpracy. Moim celem było pomóc w artykułowaniu unikalnej historii Humanscale – marki, która tworzy zdrowsze i bardziej zrównoważone rozwiązania niż masowa konkurencja. Naprawdę cieszę się z tej roli, ponieważ pozwala mi ona ściśle współpracować z zespołem, przyczyniając się zarówno do ich strategii, jak i wizji na przyszłość, w sposób, który wykracza poza tradycyjną rolę projektanta.
Jakie są plany na przyszłość firmy? Jako dyrektor artystyczny musisz myśleć o tym, jak rynek będzie się zmieniał w ciągu najbliższych kilku lat. Firma nie opiera się wyłącznie na pomysłach. To także biznes. Oba te elementy muszą ze sobą współpracować w harmonii.
Zgadza się, a ja jestem pasjonatem tego połączenia między designem a biznesem. Jeśli design nie wspiera i nie napędza sukcesu biznesowego, to nie realizuje swojego pełnego potencjału. W Humanscale jesteśmy firmą zajmującą się ergonomią, rozwiązujemy problemy związane z ludzkim samopoczuciem. Zdajemy sobie jednak sprawę, że praca i życie nie są już ograniczone do biurka – ludzie nieustannie zmieniają środowiska.
Patrząc w przyszłość, koncentrujemy się na tworzeniu rozwiązań, które dostosowują się do tej rzeczywistości. Opracowujemy produkty, które wykraczają poza tradycyjne stanowisko pracy, wspierając zdrowie ergonomiczne w różnych miejscach. To połączenie innowacyjnego designu i strategii biznesowej pozwoli Humanscale wyprzedzać rynek, kreować trendy zamiast je kopiować.
W jednym z wywiadów powiedziałeś: „Nie jestem projektantem, ja tylko projektuję”. Wspomniałeś również, że proces projektowania jest ostatecznie ważniejszy. Czy mógłbyś wyjaśnić, co miałeś na myśli?
Kiedy mówię: „Nie jestem projektantem, ja tylko projektuję”, podkreślam, że proces jest ważniejszy niż tytuł. Moje podejście nazywam „projektowaniem w kontekście”. Prawdziwa praca polega na projektowaniu kontekstu wokół obiektu, a nie samego obiektu. Na przykład, gdybym projektował drzewo, nie skupiłbym się na kształcie liści – to byłoby arbitralne. Zamiast tego rozważyłbym takie czynniki jak klimat, opady, nasłonecznienie i temperatura, które naturalnie kształtują drzewo.
Podobnie w projektowaniu produktu analizuję wszystkie czynniki, które wpłyną na ostateczny efekt – czy to ograniczenia, możliwości, własność intelektualna, dystrybucja, produkcja, czy też wymagania rynku. Projekt musi uwzględniać te potrzeby. To bardziej holistyczny i naturalny sposób myślenia o projektowaniu.
Czy jest coś, co sprawia, że czujesz się nieswojo jako projektant? Coś, co twoim zdaniem można by naprawić lub ulepszyć?
Szczerze mówiąc, niepokoi mnie projektowanie bez celu. Zbyt często spotykam się z projektami, które nie rozwiązują prawdziwych potrzeb użytkownika ani nie odpowiadają na cele biznesowe firmy – design zawsze powinien robić jedno i drugie. Niestety, podejście, które stosujemy, głęboko zakorzenione w rozwiązywaniu istotnych problemów, jest wciąż dość rzadkie.
Kolejnym obszarem, który budzi moje obawy, jest brak uwagi poświęcanej zdrowiu psychicznemu i emocjonalnemu w miejscu pracy. Zajmuję się tym tematem od ponad dekady, ale dopiero teraz zaczyna on przyciągać należytą uwagę. Szkoda, że zajęło to tak długo, ale naprawdę wierzę, że zdrowie psychiczne będzie głównym tematem przyszłości, a projektowanie ma ogromny potencjał, aby wprowadzać zmiany w tym zakresie.
Empatia jest dziś słowem-wytrychem. W architekturze niektórzy mówią, że jest absolutnie niezbędna, podczas gdy inni uważają, że musimy być bardziej radykalni w projektowaniu. Jaki jest twój pogląd na ten temat?
To może brzmieć ostro, ale często mówię, że projektowanie jest demokracją – aż przestaje nią być. To samo dotyczy empatii – można bez końca wczuwać się w każdą możliwą potrzebę i perspektywę, ale w pewnym momencie trzeba podjąć decyzję. W przeciwnym razie stajesz się sparaliżowany, niezdolny do dalszego działania. Powiedziawszy to, musi istnieć sprzężenie zwrotne. Potrzebujemy metod oceniania, czy to, co stworzyliśmy, faktycznie działa i spełnia swoje zadanie.
Projektowanie nie powinno być zbyt sztywne. Nawet w przypadku produktów, które tworzymy, zawsze jest miejsce na zmiany, dostosowanie i dopracowanie w trakcie realizacji. W tym sensie to trochę jak dyktatura z pokorą – podejmowanie zdecydowanych wyborów, ale z otwartością na ulepszenia i naukę na podstawie wyników.