ArchitectureDesign

Moda na ceramikę

 

Udane współprace wywiązują się w wyniku autentyczności i umiejętnego połączenia wielu dziedzin. Tak było w przypadku kolekcji kafli My Way by Gosia Baczyńska. O kulisach jej powstawania z projektantką rozmawia dr Anna Tępińska-Marcinek, współwłaścicielka i członkini zarządu Ceramiki Paradyż.

 

Od lewej: Anna Tępińska-Marcinek, Gosia Baczyńska Fot. Bartek Barczyk

 

Anna Tępińska-Marcinek: Zawsze było mi blisko do twojej twórczości, a ostatecznym argumentem do zaproszenia cię do współpracy była lektura artykułu, z której dowiedziałam się, że masz wykształcenie związane z ceramiką. Wtedy pomyślałam „to musi być siostrzana dusza!” – osoba, której nie będzie trzeba tłumaczyć, co to jest szkliwo czy dlaczego barwniki zachowują się w określony sposób w trakcie wypału.

 

Gosia Baczyńska: Dobrze pamiętam nasze pierwsze spotkanie, chociaż odbyło się wiele lat temu. Kiedy zaproponowałaś mi współpracę, bardzo się zaciekawiłam. Od pierwszego do kolejnego kontaktu upłynął jednak dość długi czas, około półtora roku. Temat obustronnie na jakiś czas ucichł, więc postanowiłam przerwać milczenie, które się samoczynnie wywiązało. Jak mi później powiedziałaś – trafiłam na odpowiedni moment. Metodą małych kroków zaczęłyśmy precyzować ustalenia.

 

A.T.M.: Lubię sobie to tłumaczyć siłami księżyca, które musiały w końcu zadziałać! Przyciąganie przeplatało się z odpychaniem, aż w końcu zobaczyłyśmy się w laboratorium. Gdy tu przyjechałaś i dotknęłaś materii, z jaką miałaś pracować – wszystko zaczęło się robić poważne. Materiały pomogły odnaleźć punkt wyjścia do stworzenia całej kolekcji.

 

G.B.: Powstawanie kolekcji było bardzo długim procesem, a odpowiednią ilość czasu przyniosła nam pandemia. Poszczególne elementy serii dopowiadały się przez wiele miesięcy, aż w końcu stworzyły spójną opowieść. Prace kreacyjne wiązały się z koniecznością wielokrotnych rezygnacji, a dodatkowo niektóre z kafli wymagały większej liczby prób. Ich późniejsza spektakularność zaczęła wybijać je na pierwszy plan. Myślę jednak, że bardziej stonowane propozycje również będą miały swój czas. Musimy tylko najpierw w pełni nasycić się gwiazdami kolekcji.

 

A.T.M.: Próby uczą, bo nie wszystko jest oczywiste od razu. Miałaś np. pomysł ze srebrną wodą i wykonanie kafla z tym motywem wymagało nie tylko czasu, ale też sporej dozy technologicznej kreatywności. Nie od razu da się wpaść na to, jak osiągnąć wyobrażony efekt.

 

G.B.: Jeszcze bardziej czasochłonny był kafel z rdzawą siatką – tu próby odbywały się aż do samego końca, przez prawie rok. Trudno zliczyć liczbę wypałów, jakie zostały przeprowadzone, natomiast efekt był ich wart – osobiście jestem z niego bardzo zadowolona i niezmiernie się nim zachwycam. Dla mnie tryb pracy wymagający sporej ilości czasu jest całkowicie naturalny.

 

A.T.M.: To racja – sukces kolekcji wynika nie tylko z talentu, ale też z gigantycznej pracy, włożonej w przygotowania. Nie wszystkie elementy procesu były w końcu łatwe. Jakie sytuacje szczególnie zapadły ci w pamięci?

 

G.B.: W moich wspomnieniach są dwa trudne momenty. Pierwszym z nich jest sytuacja ze śp. Michałem – strategiem dizajnu – wizjonerem, generatorem nowych idei i osobą wyznaczającą kierunek, w jakim zmierzała cała marka. Po zaawansowanych próbach powiedział mi, że nie widzi jeszcze w projektach ani Paradyża, ani Gosi. Ja jednak mimo tych słów byłam wtedy spokojna – sama jeszcze tego nie widziałam, ale miałam przekonanie, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Po 25 latach pracy już wiem, że kiedy robimy coś z przekonaniem, zaangażowaniem i sercem, to nie ma możliwości, by na sam koniec nie spięło się to w sukces.

 

A.T.M.: A co było drugim trudnym momentem?

 

G.B.: Pod koniec procesu miałam poczucie, że w przypadku dwóch kafli nie uzyskam dokładnie takiego efektu, jaki sobie wymarzyłam. Poczułam wtedy dość spore zrezygnowanie. W fabryce jednak mamy do dyspozycji maksymalnie dwie sztuki kafli, które można ze sobą zestawić, dlatego potrzeba dużo wyobraźni, która podpowie, jak coś może wyglądać na większych powierzchniach. Moja się tutaj na szczęście pomyliła. Kiedy zobaczyłam wspomniane kafle w aranżacjach dużych powierzchni ścian, przygotowywanych na potrzeby sesji zdjęciowej, to dosłownie zamarłam. Efekt był tak piękny, że kiedy o nim teraz opowiadam, to czuję dreszcze. Właśnie dlatego w czasie sprzedaży tak ważne jest pokazywanie klientom przykładowych realizacji.

 

A.T.M.: Właśnie dlatego staram się zachęcać wszystkich architektów i projektantów, żeby pokazywali przykładowe projekty swoim klientom. Ja jestem nimi zachwycona i kocham je miłością rodzicielską.

 

G.B.: To ja opowiem o siostrzanej. Moja bliska siostra – Beata – ma wyobraźnię, gust i bardzo wysokie poczucie estetyki. Była wtajemniczona w proces twórczy, wiedziała nad czym pracuję, bo pokazywałam jej projekty. Uczestniczyła także w inauguracji kolekcji, natomiast dopiero kiedy weszła do mojej toalety, w pełni zachwyciła się kaflami. Zadziałał tutaj nie tylko wzrok, ale również dotyk. Beata porównała fakturę kafli do zamszu – to był dla nich wspaniały komplement.

 

A.T.M.: Projektowanie jest trudne pod tym względem, że tworzymy element, który potem jest tylko częścią składową większej powierzchni. Umiejętność patrzenia ścianą, a nie jedną płytką jest tutaj kluczowa. Ty to masz ją na poziomie intuicji.

 

G.B.: Starałam się, żeby tak było. Przy każdym projekcie bardzo mi zależało na tym, żeby zgubić w nim powtarzalność. Kafle były projektowane tak, aby wszelkie odwrócenia tworzyły kolejne wzory. Chciałam zapewnić wiele sposobów na układanie ich na płaszczyźnie.

 

A.T.M.: I to jest mistrzostwo po twojej stronie.

 

G.B.: Dla mnie to wspólny sukces – miałam okazję współpracować z wieloma utalentowanymi osobami. Tym, co mnie jeszcze bardziej cieszy, jest duma całej fabryki. Dobrze jest dawać radość i projektantom, i klientom – osobom, które w końcu będą spędzać długie godziny w swoich łazienkowych przestrzeniach. One na szczęście dawno już przestały być miejscem przeznaczonym wyłącznie na najpotrzebniejszą higienę. Dziś przynoszą także głęboki relaks, co znajduje odzwierciedlenie w nowoczesnych projektach – często zatraca się w nich granica między łazienką a sypialnią, a czasem nawet salonem. Myślę, że cudowne jest zestawianie ze sobą nieoczywistych elementów i budowanie tym samym własnych, niepowtarzalnych światów.

Zobacz kolekcję Gosi Baczyńskiej.