Edukacja – wspólna sprawa
– Jest mniej młodych nauczycieli do 30 rż. niż tych, którzy osiągnęli wiek emerytalny i zostali w zawodzie. Za 10 lat praktycznie nie będzie nauczycieli w Polsce. Musimy zadbać, aby miejsce pracy tych ludzi, ich status społeczny i poczucie misji były jak najwyższe, bo inaczej nikt nie będzie chciał z dziećmi pracować. Jak to zrobić, pokażemy na warszawskim Mokotowie – z Małgorzatą Turek (członkinią zarządu Echo Investment) oraz Natalią Paszkowską (współzałożycielką pracowni WWAA), rozmawiamy o wspólnym projekcie szkoły podstawowej.
Marcin Szczelina: Skąd wziął się pomysł, żeby zrobić coś wspólnie z WWAA?
Małgorzata Turek: Współpraca z WWAA wzięła się stąd, że to wspaniała pracownia architektoniczna, a Natalia jest współtwórczynią standardów budynków edukacyjnych dla miasta stołecznego Warszawy. To jej unikatowa kompetencja. Dla nas – Echo Investment – to pierwszy budynek edukacyjny, który realizujemy, więc zwróciliśmy się do osoby, która ma odpowiednie doświadczenie i może z nami stworzyć coś wspaniałego. Trafiliśmy też na innego dobrego partnera – dyrektorkę warszawskiej szkoły podstawowej nr 119, która od początku jest włączona w proces planowania. Ta placówka zostanie przeniesiona do tworzonego przez nas budynku. To pierwsza szkoła publiczna budowana przez prywatnego dewelopera, projekt realizowany w trybie tzw. lex deweloper, który pozwala zmieniać tereny poprzemysłowe w mieszkaniowe. Daje też dodatkowe przywileje dzielnicy, które musi zapewnić deweloper – inwestycje towarzyszące, określone przez urząd miasta, który wskazuje, co w danej okolicy jest potrzebne. W naszym przypadku była to pełna, dwuciągowa szkoła mieszcząca 450 dzieci. Towarzyszy jej zieleń publiczna, przebudowy dróg itp. Rada Miasta wydała uchwałę o lokalizacji inwestycji, następnie dostaliśmy pozwolenie na budowę i teraz możemy ją zacząć.
Na jakie ograniczenia trafiliście w związku z tą specjalną ustawą?
Natalia Paszkowska: Posługujemy się instrukcją Prezydenta m.st. Warszawy , która określa m.in. odległość szkoły od nowo projektowanego osiedla czy liczbę dzieci, która jest statystycznie szacowana w odniesieniu do każdej inwestycji mieszkaniowej. W tym przypadku była ona zdecydowanie mniejsza, gdyby przeliczyć to czysto arytmetycznie. Echo Investment wybuduje jednak szkołę na ponad 100 dzieci większą, dzięki czemu obiekt spełni konkretną potrzebę społeczną, i zapewni nauczanie w dwóch ciągach nauczania (klasa A i B), od zerówki do ósmej klasy. To zarówno umożliwi zatrudnienie nauczycieli na pełen etat, jak i spełni oczekiwania rodziców, by ich dziecko miało zapewniona opiekę w ramach jednej szkoły, tego samego budynku, od 6 do 14 roku życia.
MT: Jest to teren poprzemysłowy, gdzie nie ma szkół. My tworzymy nową dzielnicę, a ta placówka jest jednym z jego komponentów. Chcemy zmienić tę część miasta – do tej pory znaną głównie jako zagłębie biurowe – w miejsce wygodne do codziennego życia: oferujące bezproblemowy dostęp do publicznej komunikacji, edukacji, usług i ciekawych form spędzania wolnego czasu.
NP: Dodatkowo szkoła musi zostać oddana do użytkowania zanim wprowadzą się do mieszkań pierwsi klienci Echo Investment – jej realizacja nastąpi w pierwszej kolejności.
Natalio, a skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie tematem edukacji?
NP: Od kiedy pamiętam, projekty społeczne to te, które dawały nam najwięcej satysfakcji. Mój dyplom to rewitalizacja osiedla z wielkiej płyty, Marcin – współzałożyciel WWAA, wybrał projektowanie ośrodka dla uchodźców na ul. Dobrej – jeździł po placówkach, przeprowadzał rozmowy z ich pracownikami, mapował potrzeby. Ostatnio rozmawialiśmy o tym, że 20 lat później te dwa tematy są nadal tak samo, albo i bardziej aktualne. Jednym z pierwszych projektów, które zrealizowaliśmy w ramach wygranego konkursu, był dom kultury na Służewcu. To do dzisiaj nasz ulubiony projekt. Mamy dzięki niemu relacje ludzi, realnych użytkowników przestrzeni którą, wspólnie z Jankiem Sukiennikiem, zaprojektowaliśmy. Rzeczywiście spędzają tam czas, a ich dzieci chodzą na zajęcia. To miejsce, które miało działać na rzecz lokalnej społeczności i mam nadzieję, że się sprawdza. To chyba największa satysfakcja, jaką można mieć w zawodzie.
Obiekt, o którym mówisz oprócz tego, że wygrał chyba wszystkie możliwe nagrody, faktycznie jest nowatorski, bo pokazuje zupełnie inne podejście do edukacji i kultury.
NP: W nasze standardy projektowania wpisaliśmy to, żeby przestrzeń związana z edukacją czy z kulturą była egalitarna – aby człowiek nawet tylko przechodząc obok na spacerze z psem, miał szansę się z nią zetknąć. W domu kultury to się udało. W szkołach bardzo ważna jest dla nas strefa wejściowa. Bardzo ubolewam, że większość podstawówek w Warszawie jest wymazana z miasta, ukryta za wieloma zasiekami różnych przeszkód przestrzennych i zabiegów architektonicznych, w wyniku czego szkoły nie kontrybuują do wspólnej przestrzeni społecznej. A szkoła jest jednym z powodów, dla których w ogóle mieszkamy w miastach. W dobie korków, smogu czy pracy zdalnej wielu ludzi trzyma się dużych miast, aby zapewnić edukacyjno-społeczne możliwości swoim dzieciom. Szkoły powinniśmy budować zatem w najlepszych możliwych lokalizacjach, powinny być centrum życia społecznego. Innym tematem jest ogromny kryzys w szkolnictwie. Będziemy się mierzyć z coraz większym niedoborem nauczycieli. Jest mniej młodych nauczycieli do 30 rż. niż tych, którzy osiągnęli wiek emerytalny i zostali w zawodzie. Jeśli dalej tak pójdzie, za 10-20 lat praktycznie nie będzie nauczycieli w Polsce. Musimy zadbać, aby ich miejsce pracy, status społeczny i poczucie misji były jak najwyższe, inaczej nikt nie będzie chciał z dziećmi pracować. Z jednej strony jest dobro najmłodszych, z drugiej nauczycieli, z trzeciej włączanie rodziców w proces i tworzenie bezpieczeństwa na poziomie kontroli społecznej, rozumianej jako tworzenie interakcji społecznych, dzięki którym można odkryć, że kogoś od tygodnia nie było w szkole, inne dziecko nie ma drugiego śniadania. Im więcej relacji, tym łatwiej można pewne problemy zmapować i spróbować sobie pomóc. Wszystkich problemów nie rozwiążemy na poziomie kamer, inwigilacji i dzienników elektronicznych.
Jak pojawi się nowa innowacyjna szkoła, to jest szeroko opisywana w mediach. Takie projekty robi np. XYstudio, które wykonuje je z zamówień publicznych.
NP: Są jaskółki zmiany. Obserwujemy i cieszy nas każdy nowy projekt dobrej szkoły, przedszkola czy modernizacja istniejącego obiektu. Byłyśmy ostatnio we wspomnianej szkole nr 119, która zostanie przeniesiona do budynku stworzonego przez Echo Investment. Rzeczywistość jest w niej przygnębiająca – stęchlizna, nieprzyjazne kolory, brak wentylacji. Istnieją badania, które mówią, że w polskich szkołach, w których przeprowadzono termomodernizację, temperatura w klasie sięga blisko 30°C, z wielokrotnie przekroczonym poziomem stężenia CO2 – bo nie zadbano o odpowiednią wentylację docieplonych czyli uszczelnionych budynków. Jako dorośli troszczymy się o to, żeby pracować w pięknych biurach, gdzie mamy świetną wentylację, dobrą temperaturę, oświetlenie i akustykę. Dzieci pracują po 8 godzin dziennie, ciężko intelektualnie, w nierzadko słabych warunkach, więc mówimy o braku zapewnienia podstawowych potrzeb.
MT: Projektując nowe osiedle, bardzo ważne jest myślenie zarówno o części mieszkalnej, jak również użytkowej dla wszystkich pokoleń. Dlatego też wybudujemy szkołę na miarę dzisiejszych czasów. Jednym z najważniejszych założeń projektowanej placówki przy ul. Konstruktorskiej jest nadanie jej, oprócz funkcji edukacyjnej, wymiaru ważnego dla całej lokalnej społeczności. WWAA zaprojektowało otwarty plac wejściowy, który może spełniać funkcję centrum sąsiedzkiego. Bezpośrednio z placu można się dostać do ogólnodostępnej biblioteki lub, poprzez główne wejście, do bloku pomieszczeń sportowych. Hol wejściowy wraz z otwartą stołówką, poza godzinami pracy szkoły, mogą być miejscem debat czy spotkań lokalnej społeczności.
Czym według ciebie są dobre wzorce – w jaki sposób inaczej projektować niż to zwykle ma miejsce w szkołach i przedszkolach?
NP.: Wierzę, że szkoła to 3 filary, czyli nauczyciele, rodzice i dzieci. Budynek jest bardzo ważny, ale to, czy dana szkoła jest dobra, sprowadza się do ludzi. Znam skromne szkoły, przedszkola, m.in. z doświadczeń moich dzieci i ich rówieśników, w których są fatalne warunki budynkowe, ale za to tacy nauczyciele, którzy potrafią stworzyć unikalną atmosferę. Liczę, że architekci są w stanie kamyczek do tego dorzucić, projektując budynki, w których poczucie bezpieczeństwa wynika także z tego, że wszyscy się spotykają w komfortowych, przyjaznych warunkach.
Czy ta szkoła będzie modelowa? Co będzie ją wyróżniać?
MT: To ważne, że szkoła została zaprojektowana tak, aby zaspokajać naturalną ciekawość dzieci, a także promować odpowiedzialne zachowania obywatelskie i prośrodowiskowe. Będzie przyjazna i otwarta.
NP: Będzie przyjazna już w punkcie wyjścia, bo dosyć kameralna. Szkoła dwuciągowa oznacza klasę a i b, a wszyscy chodziliśmy do szkół typu a, b, c, d… Wiem, że Warszawa ma politykę, żeby odejść od budowania wielkich szkół i rozbudowywania tych istniejących. Placówka oświatowa, w której jest 450–600 uczniów ma szansę stworzyć społeczność, która zapewnia bezpieczeństwo kojarzenia się z twarzy. Dla mnie już skala tej szkoły jest bardzo obiecująca. Tutaj bardzo silny wkład miał zespół Echo Investment, który na samym początku projektowania powiedział nam: „żadnych niekończących się korytarzy!”. To jest najczęściej spotykany, ekonomiczny model szkoły. Nam udało się opracować system klastrowy, gronowy. Mamy klasy zebrane po 3, z dodatkową przestrzenią rekreacyjną. Jeżeli dzieci chcą się spotkać w większej grupie, to jest także hol z otwartą jadalnią i tam społeczność w ramach całej szkoły się miksuje. Dodatkowo dzieci najmłodsze, zerówkowe, mają swój odrębny świat. Kameralność szkoły i przestrzeni komunikacyjno-rekreacyjnych pomaga dzieciom nieneurotypowym, których diagnozujemy coraz więcej. Sprzyja też nauczycielom, bo ogranicza zmęczenie dzięki redukcji hałasu i zmniejszonej ilości bodźców.
Czy doświadczenia ostatnich lat wpłynęły na to, jak będzie wyglądała szkoła?
NP: To jedno z naszych podstawowych założeń, żeby budynek szkoły był elastyczny. Jako Polacy jesteśmy doświadczani częstymi zmianami systemu edukacji i np. okazało się, że trzeba przyjąć gdzieś gimnazjalistów. Widzimy też ogromne zmiany demograficzne w Polsce, wzrost zainteresowania nauczaniem zdalnym. W czerwcu szkoła w chmurze zamykała się na poziomie 19 tysięcy uczniów, a we wrześniu otworzyła z ponad 35 tysiącami. Pytanie, czy szkoła jaką znamy, do której przychodzi się na 8 godzin dziennie jak do fabryki, będzie miała rację bytu za kilka lat.
MT: Myślę, że będą się rozbudowywać biblioteki publiczne, bo licealiści się tam przenoszą z nauką. Możliwe, że będzie tak jak z pracą hybrydową. Zobaczymy, w jaką stronę się wszystko zwróci – podziału czy nacisku na bezpośredni kontakt. Na pewno pierwsze klasy podstawówki są przestrzenią, w której dzieci będą bardziej razem.
NP: Ja niestety też widzę zagrożenie w klasowości. Pandemia pokazała, że niektóre dzieci, często te które miały rodziców pracujących zdalnie, mogły zostać w czasie nauki z domu właściwie zaopiekowane. Nie wszyscy mieli jednak taką możliwość, dużo dzieci ‚zniknęło’ z systemu. To ogromne wyzwanie, żeby rewolucja była zrównoważona.
W jaki sposób mierzyliście się z zagadnieniem zrównoważonego projektowania w przypadku tej szkoły, np. w kontekście wyboru materiałów?
NP: Ten budynek jest dla nas dosyć rewolucyjny, bo udało nam się go zaprojektować w konstrukcji hybrydowej – jest częściowo drewniana. Na dachu znajdują się panele fotowoltaiczne, a do spłukiwania toalet będzie wykorzystywana szara woda. Wnętrza mogą się wydawać dosyć surowe, bo są pozbawione dodatkowych warstw, które służą tylko temu, żeby przykryć np. instalacje – wszystkie zostaną ułożone na wierzchu. Ściany zostaną starannie wymurowane z nieotynkowanych bloczków betonowych. Słowem – zrywamy z wnętrz wszystko, co służy tylko temu, żeby było gładko i jednokolorowo, a po latach wygląda okropnie. To marnotrawstwo energii na poziomie zasobów.
Chciałbym was na koniec zapytać o temat numeru – uważność w architekturze na drugiego człowieka i przestrzeń. Czym jest ona dla was z perspektywy architekta i dewelopera?
NP: Rok temu dowiedziałam się, że w Niemczech, co do zasady, oczekuje się od różnych partii – od lewa do prawa – że wzajemnie się dogadają, jeśli wejdą do rządu. Wydaje mi się, że u nas jest dokładnie odwrotnie – oczekujemy, że nasi nie dogadają się z tamtymi. Mam wrażenie, że prowadzi nas to w dłuższej perspektywie do katastrofy. Dla mnie podstawową wartością jest szukanie porozumienia z każdą osobą, nawet z radykalnie różnymi poglądami. To jest najważniejsze moim zdaniem na każdym polu, nie tylko projektowania, ale też życia codziennego.
MT: My stawiamy na projekty, które nazywamy destinations. Cechuje je duża różnorodność. Browary Warszawskie są takim przykładem – nie jest to produkt jednorodny, nie mamy tylko biur i mieszkań, łączymy wszystko, szukając porozumienia, o którym wspomniała Natalia. Okazuje się, że to najlepszy model budowania. Szkoła, będąca częścią większego projektu, też się w to wpisuje, stając się czynnikiem łączącym nowe osiedle. Ważna jest dla nas jej funkcja społeczna. Kolejny element to zmiana poprzemysłowego Służewca w coś zupełnie nowego z troską o potrzeby naszego użytkownika. Same biura nie wystarczą, bo gdy gasną światła, przestrzeń staje się martwa. Same mieszkania też nie będą dobre, potrzebne są też restauracje, tereny zielone, miejsca edukacji i kultury. Uważność to holistyczna perspektywa na inwestycje i wsłuchiwanie się w potrzeby miasta.