Architecture

Ivan Blasi: Architektura niepewności

 

W Polsce, kraju, w którym prawie 61 proc. z ponad 38 milionów mieszkańców mieszka w miastach, transformacja miast wywarła ogromny wpływ na życie obywateli, mimo że ta proporcja nie zmieniła się od 30 lat.

 

Ivan Blasi, koordynator międzynarodowego konkursu architektonicznego im. Miesa van der Rohe

 

Jednym z największych wyzwań w Polsce jest bardzo wysoki średni roczny poziom zanieczyszczenia powietrza w miastach, ale w przyszłości kraj ten będzie się borywać też z innymi problemami, z którymi inne europejskie ośrodki mierzą się obecnie, takimi jak ogromna turystyka, nadużycia spekulacyjne (na poziomie międzynarodowym i lokalnym) oraz komercjalizacja przestrzeni. Analogicznie do sytuacji w innych częściach Europy, polaryzacja polityczna doprowadziła w Polsce do wzrostu demagogii, wykorzystywania niestabilności społeczno-ekonomicznej, podsycania nastrojów ksenofobicznych i protekcjonistycznych, oraz do sprowadzenia kultury do produktu nacjonalistycznego folkloru, co jest bardzo odległe od europejskiej postawy, polegającej na przekraczaniu tradycyjnych granic państwowych i tożsamości narodowych.

 

Kraje europejskie cenią kulturę, historię i tradycję, a Komisja Europejska próbuje wzmocnić powyższe wartości, tworząc ważne inicjatywy, takie jak Europejski Rok Dziedzictwa Kulturowego 2018. Jednakże, choć naszą pozycję na świecie kształtuje fakt, że centrum kulturowych wpływów nieustannie przesuwa się w stronę Wschodu, powinniśmy zweryfikować i wzmocnić rdzeń europejskich wartości, i nie ulegać pokusie stosowania polityk, z którymi walczyliśmy w Europie przez stulecia.

 

By zrozumieć rolę architektury w tym wrażliwym momencie transformacji, należy wziąć pod uwagę powyższe wartości i to, jak na nie odpowiadamy. Często mówimy o zmianie paradygmatu i o elastyczności, ponieważ fascynują nas zmiany zachodzące podczas kryzysu kulturowego i w kulturze kryzysu, tymczasem brak prawdziwie humanistycznego i krytycznie myślącego przywództwa sprawił, że pojęcia te uległy trywializacji.

 

Marcin Szczelina i Ivan Blasi, zdj: Bartek Barczyk

„Polaryzacja polityczna doprowadziła w Polsce do wzrostu demagogii, wykorzystywania niestabilności społeczno-ekonomicznej, podsycania nastrojów ksenofobicznych i protekcjonistycznych, oraz do sprowadzenia kultury do produktu nacjonalistycznego folkloru”.

Po polsku, w Polsce

 

 

W ostatnich latach często pytano mnie o polską architekturę i jej znaczenie. Istnieje wiele podobieństw między Polską, a innymi europejskimi krajami, w stosunku do wyzwań i tego, jak odpowiada na nie architektura. Specyfika różnych obszarów opiera się na szczególnych warunkach, m.in. realiach geopolitycznych, lokalnej polityce, możliwościach przemysłowych i zaangażowaniu społecznym. Lublin i Szczecin mają różne uwarunkowania i mogą zbudować silniejsze związki z Lwowem i Berlinem niż z Warszawą, pomimo różnic językowych.

 

Literatura polska, analogicznie do francuskiej, duńskiej i katalońskiej, powstaje po polsku, niezależnie od tego, skąd pochodzi piszący. Dla mnie polska architektura to budynki, które powstają w tym kraju; pochodzenie architekta jest bez znaczenia. Ważne jest to, że poszczególne obiekty powstały w Polsce, w specyficznych warunkach tego kraju; fakt, że mogły zostać zaprojektowane w zupełnie innym kontekście, nie ma znaczenia.

 

W latach 80. XX w. szkoły architektoniczne wywierały znaczny wpływ na rozwój architektury, ale dziś przede wszystkim uczą, jak reagować na wyzwania. W związku z tym projekt wykonany przez architekta z Porto czy Katowic, zrealizowany w kraju, który nie jest ich ojczyzną, odpowiada na sposób myślenia (nie styl). Lokalne warunki, w jakich budynek powstaje, wywierają większy wpływ na projekt, który z kolei staje się częścią lokalnej tożsamości.

 

Polska architektura jest heterogeniczna, jak europejska tożsamość, aczkolwiek reaguje na lokalne warunki, które w Europie, będącej wciąż w budowie, określają odrębny charakter każdego miasta czy regionu. Zasadnicze cechy lokalne, takie jak klimat, geografia i historia, nie ulegają nagłym czy drastycznym zmianom, jednakże procesy budowlane, koszty pracy fizycznej i ogólne przepisy upodabniają się, co wzmacnia znaczenie szczegółowych zasad i stosunku architektów do tych zasad, w kontekście definiowania lokalnych architektur i tożsamości.

„Lublin i Szczecin mają różne uwarunkowania i mogą zbudować silniejsze związki z Lwowem i Berlinem niż z Warszawą, pomimo różnic językowych”.

 

Zapotrzebowanie na polską architekturę rośnie

 

Uważam, że w powyżej opisanym kontekście można mówić o specyficznej postawie, w tym przypadku – polskiej. Polska wzięła udział w konkursie o Nagrodę Unii Europejskiej w konkursie architektury współczesnej im. Miesa van der Rohe po raz pierwszy w 1996 r. Od tego czasu liczba projektów ubiegających się o tę nagrodę wzrosła w postępie geometrycznym. Projekty te tworzą grupę, która może wyjaśnić szczególną drogę polskiej transformacji.

 

45 proc.  projektów z grupy mierzy się z problemem kultury i edukacji, 15 proc. z tematem domów jednorodzinnych, a następne 15 proc. z tematem budynków biurowych. Chociaż omawiana grupa projektów stanowi bardzo niewielką liczbę w porównaniu z tym, ile zbudowano w całej Polsce w ciągu ostatnich dwudziestu dwóch lat, ważne jest zrozumienie, jakie znaczenie ma każdy z tych projektów i jaki wpływ wywiera, będąc katalizatorem dla klientów, obywateli i decydentów.

 

Ta grupa projektów opisuje również rzeczywisty kontekst i związek z powstawaniem Unii Europejskiej; a w konsekwencji działania programów europejskich większość najnowszych projektów jest związana z kulturą. Architektura odgrywa ważną rolę w zapewnianiu zrównoważonego charakteru europejskich miast w zglobalizowanym świecie. Dlatego zapotrzebowanie na polską architekturę na arenie międzynarodowej rośnie. Jak opisać wartość polskiej architektury, wychodząc od projektów zgłoszonych do Unijnej nagrody im. Miesa van der Rohe?

 

Filharmonia w Szczecinie, zdobywca I Nagrody im. Miesa van der Rohe 2015

Architektura iluzji, nie wyobraźni

 

Dziesięć lat temu Josep Quetglas napisał tekst zatytułowany „Nie ulegaj iluzji” (Croquis, ISSN 0212-5633, nr 49-50 JUN-SEP, 1991, s. 22-27), w którym przeciwstawiał architekturę iluzji lub fantazji – architekturze wyobraźni, którą przeferował; wyobraźnię przeciwstawiał iluzji. Nie chodziło mu o to, by stwierdzić, która z nich jest lepsza, ale by wyodrębnić dwa różne modele projektowania architektonicznego. W przypadku architektury iluzji projekt musi zostać zrealizowany. Musi powstać budynek, by można było mówić o architekturze. Natomiast w przypadku architektury wyobraźni sam projekt jest już architekturą – wystarczy go sobie wyobrazić, nie trzeba go realizować, by stał się architekturą.

 

Architektura komercyjna, z jej ograniczonymi intencjami, jest architekturą iluzji lub fantazji; kiedy nie ma żadnych intencji, nawet fantazja kuleje. Projekty zgłoszone do nagrody im. Miesa van der Rohe są bardzo wysokiej jakości, ale niewiele z nich reprezentuje architekturę wyobraźni. Dzięki temu, że mam ograniczoną wiedzę na temat polskiej historii, kultury i architektury, mogę naiwnie stwierdzić, że chociaż architektura, którą widziałem, jest niezwykle wysokiej jakości, prawie cała reprezentuje architekturę iluzji, a nie wyobraźni.

 

Kluczem do zrozumienia polskiej architektury i oceny jej jakości jest jej popularyzacja. Ci z nas, którzy mieszkają z dala od polskiego twórczego epicentrum, mogli zobaczyć, że w tym kraju aż wrze – dzięki czasopismom, krytykom, uczestnictwie w międzynarodowych eventach oraz cyfrowym publikacjom i przewodnikom. Trudno jednak o ogólnoświatowy dyskurs krytyczny, przynajmniej w języku angielskim, dotyczący prac polskich architektów.

 

Jest bardzo niewielu architektów, którzy potrafią połączyć podejście krytyczne z wybitnymi realizowanymi projektami architektonicznymi. Krytycy architektury są oczywiście niezbędni do wytłumaczenia specyficznego polskiego kontekstu i do umiejscowienia polskiej architektury w szerszym kontekście międzynarodowym, ale architektura wyobraźni potrafi zrozumieć kontekst międzynarodowy, odpowiedzieć na niego, stale budować osobisty dyskurs krytyczny za pomocą projektów zrealizowanych i niezrealizowanych, a na pewnym etapie, wywierać wpływ na pewną grupę ludzi.

 

„Architektura komercyjna, z jej ograniczonymi intencjami, jest architekturą iluzji lub fantazji; kiedy nie ma żadnych intencji, nawet fantazja kuleje. Projekty zgłoszone do nagrody im. Miesa van der Rohe są bardzo wysokiej jakości, ale niewiele z nich reprezentuje architekturę wyobraźni”.

Muzeum Katyńskie, finalista nagrody Miesa van der Rohe 2017

Pole do testów

 

Na początku tego tekstu pisałem o wyzwaniach, z którymi obecnie borykają się miasta europejskie, takich jak ogromna turystyka, nadużycia spekulacyjne i komercjalizacja przestrzeni publicznej. Wyobrażam sobie, że Polska mogłaby zmierzyć się z tymi wyzwaniami w specyficznych warunkach, które zastąpiłyby silną architekturę wyobraźni.

 

Gdy oglądam wspaniałe przykłady architektury w przestrzeni publicznej i odzyskane nadbrzeża w polskich miastach, wydaje mi się, że widzę podobieństwo do innych miejsc, w których podobne projekty, zgodne z podobną polityką miast, nie przyczyniły się do poprawy warunków lokalnych. Dam wam przykład: warszawskie bulwary wiślane – bardzo dobry projekt przestrzeni publicznej, bardzo potrzebne otwarcie miasta na rzekę – musi z pewnością wziąć pod uwagę następujące czynniki: gentryfikację, połączenie komunikacyjne z okolicznymi dzielnicami, jakość wody rzecznej, potrzeby mieszkańców, turystykę, ruch samochodowy, naturalizację brzegów rzeki, możliwości komercyjne, publiczny transport wodny, wykorzystanie istniejących i nowopowstałych budynków, budowę lokali mieszkalnych i inne potrzeby miasta.

 

W Polsce ekscytujące jest to, że – dla patrzących z zewnątrz – jest polem do przetestowania nowych, ulepszonych form transformacji miejskiej i wiejskiej, które zawiodły w innych miejscach: infrastruktury, transportu publicznego, mieszkalnictwa i przestrzeni publicznej. Do wykorzystania tych możliwości niezbędni są klienci, chociaż wiemy, że większość organów publicznych nie jest na to wystarczająco odważna. Tylko my, zaangażowani i krytyczni obywatele, możemy zmusić je do podjęcia działań i porzucenia demagogicznych strategii wyborczych.