ArchitectureCulture

Mała fala wznoszącaPodsumowanie roku 2018 w filmie dokumentalnym o architekturze

 

 

Lech Moliński

 

Nisza w obrębie innej niszy, lecz skala zjawiska zaczyna przybierać interesujące rozmiary – tak w telegraficznym skrócie kształtuje się kondycja filmu dokumentalnego o mieście / architekturze / planowaniu przestrzennym. Architecture Film Festival Rotterdam, największa na świecie impreza zajmująca się prezentacją tego typu kina ma za sobą dziesięć edycji, ale w 2018 r. organizatorzy odeszli od formuły biennale i urządzili kolejną odsłonę od razu po roku 2017. W programie znalazło się 79 filmów pełno-, średnio- i krótkometrażowych, z których aż 74 stanowiły filmy dokumentalne zrealizowane w latach 2016-2018. Jaki zatem jest współczesny dokument o architekturze i miejskich wyzwaniach z początku XXI wieku? Czy dokonania filmowców rezonują z trendami w samej architekturze? Zadanie podsumowania minionego roku w tej dziedzinie nastręcza trudności z uwagi na niezwykle rozproszony rynek prezentacji filmów. Nowe produkcje wolno rozchodzą się po świecie. Data przydatności do spożycia filmu dokumentalnego o architekturze okazuje się znacznie dłuższa nie tylko w porównaniu z fabułami, ale także z ogólnym rynkiem dokumentu. Niemniej: Spróbujmy!

 

 

 

Przyszło nam żyć w czasach, kiedy media wizualne stanowią główne źródło wiedzy o świecie, odpowiadając za kształt poglądów coraz większych mas ludzkości. W nowej rzeczywistości audiowizualnej newralgiczną pozycję zajmują reportaże filmowe i kino dokumentalne. Stawiające sobie za główny cel przekazywanie informacji i bardziej powierzchowne reportaże królują w telewizjach na całej kuli ziemskiej, a w ostatnich latach uwiły sobie całkiem wygodne gniazdko na platformach streamingowych. Z kolei cechujące się większą głębią ujęcia tematu, atrakcyjniejsze formalnie – ambitniejsze jako całość – dokumenty przypuściły całkiem udany szturm na sale kinowe. Ten rodzaj filmowy dorobił się własnych mistrzów i gwiazd (nie przymierzając: Michael Moore, Werner Herzog, Frederick Wiseman czy Raymond Depardon) oraz silnego obiegu dystrybucyjnego w postaci całej rzeszy festiwali dedykowanych sztuce dokumentu (IDFA, Hot Docs Toronto, Millennium Docs Against Gravity). Dla porównania: do polskich kin w 2007 r. trafiło 10 pełnometrażowych filmów dokumentalnych, w 2008 r. – 13, a w 2017 r. – 25 i w 2018 – 22.

 

 

Interwencja w ważnej sprawie – to jedna z dominujących strategii twórczych współczesnych dokumentalistów. Swoją cegiełkę dokładają również światowej sławy celebryci. Leonardo Di Caprio wyprodukował „Czy czeka nas koniec?” (2016) o wpływie zmian klimatycznych na środowisko, Samuel L. Jackson przyjął rolę narratora w „Nie jestem twoim murzynem” (2016), opowiadającym historię rasizmu w XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Ponadto film dokumentalny stawał w obronie natury wyniszczanej przez bezmyślne działanie człowieka („Zatoka delfinów” i „Ginący świat”, Louie Psihoyos; „Więcej niż miód”, Markus Imhoof, „Był sobie las”, Luc Jacquet) czy piętnował bezduszną politykę międzynarodowych korporacji oraz rządów największych państw świata („Korporacja”, Jennifer Abbott, Mark Achbar; „Yes-Meni naprawiają świat”, Andy Bichlbaum, Mike Bonanno; „Krew w moim telefonie”, Frank Piasechi Poulsen; „Citizenfour”, Laura Poitras).

Dokumentaliści w dwóch ostatnich dekadach wzięli na siebie obowiązek opisywania dynamicznie ewoluującego świata. Filmowcy nie omijali też architektury i wyzwań dla współczesnych miast, czego najbardziej rozpoznawalnymi przykładami są: „Ludzki wymiar” Andreasa Dalsgaarda, naświetlający idee duńskiego urbanisty Jana Gehla, nawołującego do powrotu do „miast w ludzkiej skali”; „Mit Pruitt Igoe” Chada Freidrichsa, mierzący się z narracją o słynnym wyburzeniu osiedla w Saint Louis jako symbolicznym końcem modernizmu; „Rowery kontra samochody” Fredrika Gerttena, czyli słów kilka na temat rowerowej rewolucji ostatnich lat. Za kamery chwycili wyważeni w narracji dziennikarze i wykładowcy, jak i zaangażowani po jednej stronie sporu aktywiści, którzy za pomocą obrazków z życia postanowili interweniować w słusznej sprawie: pokazywać brutalne eksmisje lokatorskie czy sprzeciwiać się wyprzedaży miejskiego mienia.

 

 

Z pracą profesjonalnych dokumentalistów (Dalsgaard, Gertten czy Gary Hustwit, autor „Zurbanizowanych”) miksują się dokonania zapaleńców, działających z pobudek serca lub na zamówienie publiczne, a na cały tort składają się jeszcze portrety starchitektów, budzących szczególne zainteresowanie wielkich studiów hollywoodzkich, jak i gigantów streamingowych. Mieszanka tak różnorodna, jak trendy w architekturze XXI wieku. Taka byłaby do bólu uproszczona analiza zjawiska. Wejdźmy jednak do tego lasu. Kto przywdziewa żółtą koszulkę lidera w dziedzinie produkcji dokumentów o mieście? Nie będzie zaskoczenia: Dania i Holandia. W tych krajach rokrocznie powstaje kilka pełnych metraży na miejskie tematy. Nasze podsumowanie rozpocznijmy od tamtejszych festiwali filmowych, gdzie zazwyczaj wszystko bierze swój początek.

 

 

Dyskretny urok Kopenhagi

 

 

W pierwszej połowie roku przychodzi czas wielkiego święta w duńskiej stolicy. Copenhagen Architecture Festival to rozciągnięta w miejscu i w czasie 10-dniowa impreza, która w dodatku oferuje lokalne odsłony w Aarhus, Odense i Aalborgu. Ubiegłoroczny program kopenhaskiego wydarzenia przyniósł blisko 50 filmów, w przeważającej większości – nowe dokumenty. Ponadto CAFx to szereg spacerów, seminariów i paneli dyskusyjnych. Wszystkie elementy imprezy krążą wokół motywu przewodniego, którym w 2018 r. było mieszkalnictwo i idea domu. Co ciekawe, potężny w swojej skali festiwal (ok. 15 wydarzeń dziennie w samej Kopenhadze) należy jednocześnie do młodzieniaszków. Dyrektorka Josephine Michau i jej zespół ruszyli w swoją podróż w 2014 r. Program wypełniają filmy o architektach i wpływie architektury na życie codzienne. Niewątpliwie wydarzenie CAFx 2018 stanowiły pokazy „BIG Time” Kaspara Astrupa Schroedera, kręconego przez 7 lat temu portretu Bjarke Ingelsa. W tym czasie jeden z najważniejszych architektów średniego pokolenia i jego pracownia przeszli od statusu duńskiego klejnotu do roli dobra ogólnoświatowego, lokując się w Nowym Jorku i przypuszczając atak na zlecenia w centrum architektonicznego świata. Film Schroedera należy do najczęściej prezentowanych tytułów o architekturze ostatnich kilkunastu miesięcy. Premiera w maju 2017 r., pokazy podczas Architecture Film Festival Rotterdam, DOC NYC, a także podczas międzynarodowych festiwali filmowych w Chicago, Melbourne czy Vancouver udowadniają status pożądanej pozycji, nie tylko przez świat architektów. Ingelsa nie trzeba nikomu przedstawiać. Gigantyczny sukces jego biura, wielkie realizacje dookoła globu w bardzo młodym wieku i środowiskowa zawiść, jaką wzbudza ten swoisty duński produkt eksportowy. Trudno o wdzięczniejszego bohatera dla filmu dokumentalnego. Schroeder miał możliwość wglądu zarówno w życie zawodowe, jak i prywatne Bjarke na przestrzeni lat. Zresztą, obaj panowie są spokrewnieni. Ostateczny rezultat musi budzić mieszane odczucia. Film wykonuje świetną pracę na rzecz edukacji architektonicznej, tłumacząc mitycznemu „zwykłemu człowiekowi” architekturę spektaklu i przybliżając procesy decyzyjne w tym środowisku, lecz zawodzi jako portret człowieka. Ingels nie odsłania się przed reżyserem, a wątek jego kryzysu zamiast przejmować widza, sprawia wrażenie wydumanego i wysilonego.

 

 

BIG Time – Kaspar Astrup Schroeder

 

Inny Duńczyk, Boris Bertram, postanowił w „Human Shelter”  poszukać odpowiedzi na pytanie, jakie czynniki sprawiają, że miejsce staje się dla nas domem. Reżyser kręcił na czterech kontynentach, próbując przedstawić różne wyzwania i specyfikę mieszkania w niepewności, w ekstremach klimatycznych, w odosobnieniu, a także we wspólnocie. Film, co ciekawe, powstał ze wsparciem firmy IKEA. Przedstawiciele szwedzkiej marki wnętrzarskiej podkreślali, że motywacją do włączenia w projekt były dla nich wartości wspólne z autorem. Niestety, niezależnie od formy zaangażowania Szwedów, gotowy efekt nie spełnia swoich obietnic. Wizualnie atrakcyjny obraz można posądzić o katalogową powierzchowność. Deklaracja dyskusji na temat idei domu w praktyce ogranicza się do zbioru sloganów, zilustrowanych ładnymi zdjęciami z różnych szerokości geograficznych.

 

 

 

BLAD (Brasilia. Projekt utopia) – Bart Simpson

 

 

Szkoda, gdyż temat wydaje się interesujący i wołający o przedefiniowanie. Rozczarowanie przynosi też kolejny świetnie zapowiadający się tytuł – „Favela Olimpica” – z pełną paletą podstaw, by stać się rzetelną krytyką orientacji władz na wielkie imprezy i ignorowania potrzeb mieszkańców. Budowa wioski olimpijskiej w Rio de Janeiro doprowadziła do eksmisji większości z 700 rodzin mieszkających w dzielnicy Vila Autodromo. Protesty nie przyniosły rezultatu, podobnie zresztą jak inne głosy sprzeciwu Brazylijczyków wobec przeznaczania gigantycznych środków finansowych na organizację olimpiady, kiedy w kraju łatwo dostrzec bardziej palące potrzeby. Reżyser Samuel Chalard przez zaangażowanie po stronie protestujących traci z oczu szerszy kontekst i wielokrotnie zamieszcza w filmie ujęcia, które dublują sensy z wcześniejszych scen. W efekcie widzowi zamiast poparcia towarzyszy zobojętnienie i znużenie. Pozostaniemy jeszcze w Kraju Kawy, ale Rio zamienimy na Brasilię, modernistyczną stolicę państwa. Bart Simpson, kanadyjski twórca filmu „Brasilia. Projekt utopia” postanowił sprawdzić jak – po upływie kilkudziesięciu lat od powstania tego „miasta idealnego” – żyje się mieszkańcom w projekcie Oscara Niemeyera. Autor rezygnuje z wszystkiego, co podchodzi pod określenie „instagramable”. Interesuje go codzienne doświadczania miasta. Z rozmów szybko wyłania się odczuwanie izolacji i odosobnienia w granicach rewolucyjnego projektu urbanistycznego, a sam film dokumentalny daje unikatową szansę wejrzenia za tkankę urbanistyczną. Poczucie wyobcowania towarzyszyć może starym berlińczykom, kiedy patrzą na nowoczesne biurowce powstające w ich mieście po Zjednoczeniu Niemiec. Duńczyk (!) Hans Christian Post w „Do kogo należy miasto?” przygląda się zmianom przestrzennym w Berlinie po ponownym połączeniu w jeden wspólny organizm miejski. Film obejrzy i zrozumie więcej osób niż przeczyta skomplikowaną książkę naukową – takimi słowami objaśnia przyczyny swojego zaangażowania w realizację kina dokumentalnego reżyser i wykładowca uniwersytecki. Najbardziej interesuje go proces kształtowania się decyzji władz i to jak w ich następstwie stara/nowa stolica Niemiec obierała kurs ścigania Londynu, stawiania się głównym centrum finansowym Europy Środkowej. Post unaocznia kluczową rolę urbanistyki i architektury we wdrażaniu takich zmian.

 

 

Whose City? (Do kogo należy miasto?) – Hans Christian Post

 

Dosłownie kilka tygodni wcześniej w stolicy Danii odbywa się z kolei Copenhagen International Documentary Festival – prestiżowa impreza dedykowana sztuce dokumentu w pełnym wydaniu. Ciekawa to koincydencja – CPH:DOX przez wiele lat zajmował październikowy termin, ale ścisk branżowych festiwali dokumentalnych wypchnął kopenhaskie wydarzenie do pierwszego kwartału roku. Swoją drogą, to posunięcie dobitnie pokazuje, że te dwa obiegi podążają obok siebie. Dla DOX bardziej niewygodne było sąsiedztwo DOK. Leipzig, Ji.hlava IDFF czy International Documentary Filmfestival Amsterdam niż Copenhagen AFx. W zasadzie film z programu CPH:DOX, o którym warto tutaj wspomnieć, będzie dodatkowo wzmacniał tezę o rozdzielności tych dwóch, wydawałoby się przylegających, światów. „Czekając na Barcelonę”, pełnometrażowy debiut młodego fińskiego reżysera Juho-Pekki Tanskanena, portretuje nielegalnego imigranta, żyjącego bez papierów i zarabiającego na chleb na ulicy tytułowego miasta. Autor nie zaniedbał prezentacji widzowi stolicy Katalonii z kultową ulicą La Rambla na czele, w dodatku w fascynującej wizualnie czarno-białej wersji. Jednak na pierwszym planie postawił portret jednostki. W rezultacie otrzymujemy sylwetkę specyficznego mieszkańca, a w tle obserwacje na temat barcelońskiej polityki, coraz bardziej niechętnej turystom, których w samym 2017 r. odwiedziło miasto 32 mln, ale stosunkowo przyjaznej imigrantom zarobkowym. Choć przecież główny bohater udowadnia jak łatwo przegrać swoją szansę i stać się niepożądanym przez system.

 

 

Holenderska jesień

 

 

Podobnie blisko w kalendarzu, ale daleko mentalnie znajdują się AFF Rotterdam (październik) i IDF Amsterdam (listopad). W zasadzie, w wyborach publiczności poszczególnych typów wydarzeń łatwo znaleźć uzasadnienie dla takiego komponowania programów. Architekci i aktywiści wybaczą warsztatowe niedoskonałości i nie będą potrzebowali barwnej postaci do identyfikacji z problemem, ale za to będą chcieli merytorycznego opisu podejmowanego zagadnienia. Rotterdamskie święto filmu o architekturze, będące swoją drogą pokłosiem tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2001 r., oferuje kino o słynnych architektach (Mies van der Rohe, Frank Lloyd Wright czy Kevin Roche) i ich pracach (siedziba Metropolitan Opera), o życiu w tej architekturze („Babcia i Le Corbusier”) o ważnych założeniach urbanistycznych („New Town Utopia”, „Nordweststadt. A Living Vision”, „Experimental City”), a także o najważniejszych problemach i zjawiskach związanych z funkcjonowaniem we współczesnych miastach („Gaming the real world” czy „Do more with less”). Przywołane powyżej słowa autora „Do kogo należy miasto?” można zastosować do wielu portretów słynnych architektów, stanowiących hołd i wyraz uznania, ale zarazem wypełniających luki w edukacji architektonicznej.

 

 

Szczególnie istotny wydaje się pełnometrażowy portret nieco zapomnianego Kevina Roche’a („Kevin Roche: The Quiet Architect” Mark Noonan), laureata Nagrody Pritzkera i bliskiego współpracownika Eero Sarinena. Sporo o dorobku Miesa van der Rohe dowiadujemy się z „Mies on Scene”, choć najcenniejsza w tym dokumencie jest rezygnacja z podsumowania dorobku wybitnego XX-wiecznego architekta na rzecz skupienia na ikonicznym dziele – Pawilonie barcelońskim, zrealizowanym w 1929 r. jako część wystawy światowej,  a zrekonstruowanym na zlecenie władz katalońskiego miasta w latach 1983-1986. Powstanie w drugiej połowie minionego stulecia nowego budynku Metropolitan Opera stanowi treść „The Opera House” Susan Froemke. Film wyprodukowany przez samą operę okazuje się bezkrytyczną laurką. Najciekawiej wypada przedstawienie w pozytywnym świetle odnowy miejskiej Nowego Jorku i wynikającego z tego procesu wyburzenia całych kwartałów kamienic za czasów Roberta Mosesa. Dzięki tym korektom przestrzennym mógł powstać nowy pałac dla elit.

 

 

Trudno wyobrazić sobie lepsze pobudzenie do refleksji nad konserwacją zabytków, dbałością o architektoniczne symbole, ale też nad życiem we wnętrzach legendarnego budynku niż „Babcia i Le Corbusier” Marjolaine Normier. Główna bohaterka mieszka w Jednostce Marsylskiej od powstania tej przełomowej realizacji drugiego z tytułowych protagonistów. Przez te wszystkie lata migrowała w obrębie matki wszystkich bloków. Dziś staje przed wyzwaniem odbudowy mieszkania, które strawił pożar. Jak odtwarzać wnętrze? W jakim stopniu wypada poprawiać założenia autora? Dużo jest tu dyskusji o architekturze, ale i powinnościach użytkownika względem projektu, w dodatku całość niesie rezolutna babcia w roli głównej. Chyba każdy projektant marzy o szacunku, jakim obdarza dzieło Le Corbusiera. Ale czy wszystkie rozwiązania z wyjściowej koncepcji zdały egzamin na użytkowym placu boju?

 

 

Waiting for Barcelona (Czekając na Barcelonę) – Juho-PekkiaTanskanen

 

 

Co stało się z utopijnym snem? Pyta reżyser Christopher Ian Smith w „New Town Utopia”, dokumentalnej opowieści o Basildon w hrabstwie Essex. Miasto powstało w 1949 r. z połączenia małych miasteczek i miało odpowiadać na problem przeludnienia Londynu. Dziś – z jednej strony – pozostaje barometrem opinii publicznej – od początku istnienia nowego organizmu miejskiego tamtejsze wyniki wyborów powszechnych zgodne są z rezultatami głosowania w całej Wielkiej Brytanii. Z drugiej – zapisało się w historii popkultury jako mała ojczyzna grupy Depeche Mode, ale z trzeciej padło ofiarą polityki cięć z lat 70. i 80. Basildon u zarania opierało się na lokalnym przemyśle, który we wspomnianym okresie przestał się sprawdzać i kolejno upadały miejscowe fabryki. Kryzys przyniósł wysokie bezrobocie oraz ogromną społeczną frustrację. Reżyser filmu nadziei na wyjście z marazmu upatruje w sztuce – jak wielu na całym świecie. Artyści mają przynieść odrodzenie, a fani legendarnego zespołu muzycznego pobudzić turystykę. Czy to rzeczywiście rozwiązanie? Sprawa złożona, ale temat dostosowywania reliktów poprzednich epok do zmieniającej się rzeczywistości to jeden z najbardziej ważkich tematów w myślenie o architekturze i urbanistyce.

 

 

Do programu rotterdamskiej imprezy załapał się też półgodzinny dokument „Uzdrowisko. Architektura Zawodzia” Ewy Trzcionki, opowieść o modernistycznej dzielnicy uzdrowiskowej w Ustroniu, zaprojektowanej przez Henryka Buszko i Aleksandra Frantę w latach 60. ubiegłego wieku. Spektakularne ustrońskie piramidy należą do najodważniejszych realizacji okresu PRL. W filmie o ich powstawaniu opowiada m.in. Franta, architekt, któremu udało się doczekać rehabilitacji i uznania ze strony kolejnych pokoleń, co ciekawe wystąpił w trzech polskich filmach dokumentalnych o tematyce architektonicznej (pozostałe dwa to: „Archikosmos” i „Bloki”). Na ekranie projekt nobilitują przedstawiciele młodszej generacji: Robert Konieczny i Przemo Łukasik, a sam film jest wołaniem o powszechne uznanie dla tej realizacji.

 

 

International Documentary Filmfestival Amsterdam architektoniczne smaczki przemyca ostrożnie, by nie przysłonić obecności kina politycznie zaangażowanego. Z kilku tytułów („Kabul. City in the Wind” Aboozar Amini, „Hidden City” Victor Moreno) na pewno warto zwrócić uwagę na polską „Diagnozę” Ewy Podgórskiej w konkursie dla debiutantów. Autorka podąża Laurentem Petitem, który poddaje sesji psychoanalitycznej miasto Łódź. Przynajmniej tak czytamy w zapowiedziach, bo finalnie na ekranie obserwujemy raczej sylwetki wybranych jednostek niż zbiorowy portret miasta i jego mieszańców.

 

 

 

Dispossession (Wywłaszczenie) – Paul Sng

 

 

Co piszczy w Polsce?

 

THIS CONTENT IS LOCKED

Login To Unlock The Content!

Lech Moliński: